Olsztyn,

piątek, 28 lutego 2020

Wspomnienie dnia 29.2.2020 cześć 1.

1. Uwaga- trzeba przeskoczyć.  Będą strumienie. Były trzy strumienie wody nad którymi mieliśmy przeskoczyć. Jeden z nich był dla mnie zbyt duży. Zbyt szeroki- nie skaczę deską półtora metra dalej.  Odpiąłem się z deski i skoczyłem w butach. Inni przez to przejechali tak że tylko iskry na kamienieniach w strumieniu się wzbiły. Ja musiałem się zapiąć znowu w wiązania.  Nie udawało mi się to. Było ciemno. Byłem cały mokry od śniegu. Byłem sam. Śnieg miał 80 cm puchu. Nie mogłem się wpiąć bo nie trafiałem paskiem w dziurę w wiązaniach. Iść nie było sensu. Było zbyt głęboko. Załamałem się nieco. Kolejne przewrotki i ominąłem drzewo. Jechałem po śladach innych riderów. Było kilka drzew pod śniegiem. Inne omijałem po ciemku. Zmierzch przechodził w noc.  

Wyjechałem w grupę czekających na mnie riderów. Bez słowa pojechaliśmy dalej. Byłem cały zły na siebie że niezdarnie utknąłem. Przez to frirajd się opóźnia. Jedziemy dalej aż do nartostrady biegówkowej. Rozdzielamy się z resztą ekipki.  Około 40 minut jedziemy nocą po ciemnej stronie góry ciemną nartostradą. Omijamy ratraki pracujące na zwijarkach z linami. Trzeba znów jechać lasem. Po godzinie dojeżdżamy do drogi.

ciąg dalszy nastąpi.
Adam Fularz

Czas oczekiwania w szpitalu z podejrzeniem koronawirusa w Polsce to 10 godzin

Według portalu Wykop.pl cytującego TVN24 - czas oczekiwania dla osób z podejrzeniem koronawirusa w warszawskim Szpitalu Zakaźnym to jest obecnie nawet ponad 10 godzin. Jak podają internauci w opisie: "odsyłają do domu lub na SORy ludzi, którzy mają uzasadnione podejrzenie koronawirusa. " 

Internauci komentują: "sam mam kaszel i gorączkę po powrocie z Włoch, a lekarza rodzinnego mam dopiero na przyszły poniedziałek." Albo: "Dym się zrobi jak elektorat 60+ będzie zarażony i przez osłabioną odporność będzie wymierał"  

Wizzair anulował loty do Włoch z powodu owej epidemii.



--
-------
Merkuriusz Polski
Polish News Agency polishnews.pl

czwartek, 27 lutego 2020

Czy epidemię koronawirusa można było przewidzieć analizując kursy akcji firm szczepionkowych?

"Na kilka dni przed pierwszymi zachorowaniami na koronawirusa, wystrzeliły notowania akcji koncernu farmaceutycznego Sanofi, który w przeszłości pracował nad leczeniem SARS - choroby podobnej do koronawirusa"- informują internauci na portalu społeczności wykop.pl w oparciu o informacje portalu zyciestolicy.com.pl

"Obecnie koncern rozpoczął pracę nad szczepionką przeciwko koronawirusowi" typu SARS-CoV -2 - dodają oni.



--
-------
Merkuriusz Polski
Polish News Agency polishnews.pl

środa, 26 lutego 2020

Wspomnienie dnia 26.2.2020

1. Mój ziom przestał się wreszcie kręcić wokół ogniska koronawirusa na wyspie gdzie teraz mieszka. Wyprowadził się z okolicy gdzie zachorowało 4 osoby a tysiąc jest w kwarantannie. Gdy dzwoniłem to akurat przechodził koło tego hotelu H10 i opowiadał mi jak widzi boja hotelowego wprowadzającego grupę kilku turystów którzy zostali chyba wypuszczeni z kwarantanny. Czytałem mu opinie z sieci Internet z poradnika dla turystów- że lepiej będzie jak nie będzie pracował w bezpośrednim sąsiedztwie tego budynku. On mi opisywał jak opustoszały knajpki i bary w tamtej okolicy. Kiedyś wieczorem było w nich pełno turystów a teraz widać tylko jeden czy dwa zajęte stoliki. 

2. Ktoś przez telefon opowiadał o pierwszym przypadku choroby koronawirusa w mieście gdzie mieszkałem w Polsce. Słyszał o tym w sklepie. Ciekawe czy to tylko plotki. Podobno w Kielcach też już ktoś jest chory.

3. Przedwczoraj się wyglebałem na desce i nie pomogło to że miałem zbroję na całe ciało z żółwiem na plecach a na to nałożyłem aż dwie pary spodenek z ochraniaczami. Te spodenki już mi kiedyś nie zadziałały. Pamiętam że poszedłem do lekarza rodzinnego że mnie boli dupa i ta część ponad tyłkiem, lędźwie chyba. A pani doktor mi na to mówi że mam tam ranę. 

Sprawdzałem że spodenki miały certyfikat "CE". Były markowe i kupione w sklepie hokejowym. Nie nadają się w mojej ocenie nie tylko na lód ale nawet na zwykły śnieg. Zbroja z ochraniaczami na ręce i nogi też już nie wymiata. Gdy przywaliłem w tej zbroi w lód to ochraniacze kolan obkręciły się na luźnych już rzepach. Pod ochraniaczami miałem krwawą ranę na kolanie.  Chyba sprzedam tą zbroję.  Teraz nie ochroniła moich pleców.  

4. Nie chciałem wczoraj jeździć na desce bo się zginąć nie mogłem ale kumpel przyjechał i się natychmiast zwłokę z wyra na stok. Miałem problem by zapiąć wiązania snołbordowe a na desce mogłem jeździć tylko tyłem,  plecami do przodu. Dało się jednak pojeździć. W większości jednak było czilowanie w skibarze. Pamiętam że gadaliśmy o szczurze który był zdalnie sterowany i miał wszczepiony implant który sterował jego ruchami.  


Adam Fularz
  



--
-------
Merkuriusz Polski
Polish News Agency polishnews.pl

Kilka obserwacji ze stoków narciarskich w Czechach

Oto kilka prostych obserwacji: 

- w Czechach w dojeździe na stok narciarski dominują sieci skibusów. 80- 90 % osób w kurorcie gdzie jestem teraz- dociera w skibusie. Dzisiaj jechałem ściśnięty jak sardynki w puszce. W Polsce aby dostać się na stok trzeba zwykle mieć swój własny samochód. W Szklarskiej Porębie kiedyś jeździł autobus na stok narciarski ale tylko raz dziennie, a nie kilka razy na godzinę jak po stronie czeskiej.  

- międzymiastowe nartostrady służyły mojemu koledze jako dojazd do pracy - jako że nie było porannego skibusa z jego chatki w lesie do miasta oddalonego jakieś 30- 40 km drogą, codziennie jeździł kolejką gondolową, przesiadał się na ratrakobus, jechał nartostradą do innej pętli ratrakobusu, i nartostradami dojeżdżał do hotelu gdzie prowadził zajęcia - szkołę narciarską.  Dzisiaj na nasze spotkanie też tak dojechał.  

- ludność pali marihuanę na ulicach. Gdy szedłem wczoraj o 16.20 główną ulicą, kilka razy poczułem w różnych miejscach woń kanabisu. Owa 4.20 to pora od której prawo zwyczajowe pozwala palić blanty po całym dniu pracy.  

- z racji podobnych norm prawnych przyjeżdża tutaj zatrzęsienie Holendrów. W obu krajach toleruje się że dzieci, osoby niepełnoletnie publicznie palą marihuanę. Nikt na to nie reaguje. Jest to powszechne. Holandia poszła dalej i od niedawna- dżointy są okej, natomiast papierosy już w ogóle nie. Zakazano tytoniu we wszelkich przestrzeniach zamkniętych, zabudowanych etc. Za samo położenie paczki tytoniu na stole w palarni marihuany- obsługa nas wyrzuci z lokalu. W Czechach nadal można mieszać marihuanę z tytoniem - a w Holandii tytoń jako dodatek do dżointa w palarni marihuany - jest zakazany.

W Polsce udzielenie marihuany nieletniemu jest zbrodnią obyczajową karaną aż 15 lat więzienia. W Koninie policjant zastrzelił nastolatka którego o tą zbrodnię obyczajową podejrzewał. 

Jak sądzę- polskie przepisy nie są przyjazne dla np. turystów z Holandii wobec czego połowa osób na stokach ledwie kilka km od polskiej granicy to Holendrzy. Obecnie w Holandii trwają ferie zimowe. 

Opr. Adam Fularz na podstawie obserwacji naocznej i wywiadów z Holendrami spotkanymi po czeskiej stronie granicy


--
-------
Merkuriusz Polski
Polish News Agency polishnews.pl

wtorek, 25 lutego 2020

Wspomnienie dnia 25.2.2020

1. Zadzwonił Y. Nie może wejść na plażę gdzie mieszkał w namiocie na Costa Adeje z powodu przypadku koronawirusa w hotelu H 10 w tymże Costa Adeje. Hotel zamknięty, jest ogrodzony taśmą. Policja zawraca przechodniów i gdy się rozłączył to akurat miał zapytać policjanta czy pozwoli mu przejść.  Ledwie kilka godzin wcześniej wysłałem mu informację o tym wybuchu epidemii na jego wyspie. Napisał mi w odpowiedzi że za takie smsy mnie zablokuje a tymczasem nie może wejść na plażę gdzie mieszkał w namiocie. ...Hotel H 10 mijał w odległości 20 metrów. 

2. Snołpark zamknięto a to najbliższy snołpark od mojej chaty w Polsce i mieści się w Czechach. Szejper szejpował najazdy na przeszkody nim mróz zetnie miękki śnieg na stoku. Ledwie kilka razy udało się mi dzisiaj poskakać z boxów.  Rajli nie próbowałem katować.  

Dzisiaj jeździłem jakieś 9 godzin bez przerw na desce. Na koniec w chacie rozbolało mnie biodro od wyciągu orczykowego. Bez sensu to zrobiono że orczyk ciągnie snołbordzistę tylko za jedną nogę przez co po kilku godzinach czy dniach- to po prostu boli. Ważę coś ponad sto kilo ze sprzętem. Chyba już jednak stary jestem. ..  

Adam Fularz


--
-------
Merkuriusz Polski
Polish News Agency polishnews.pl

poniedziałek, 24 lutego 2020

Wspomnienie dnia 22 lutego 2020 r.

1. Zdziwiony jeździłem na stoku narciarskim- było bardzo mało ludzi mimo lekkiego słonka i w miarę fajnej pogody.  W większości przypadków po 10 krzesełek przede mną na wyciągu krzesełkowym było kompletnie puste. 

Spotkałem lokalsa którego kiedyś poznałem. Jeździ na snołbajku i tylko na frirajdzie czyli poza trasami. Nie wiem jak on daje radę zabierać ten snołbajk do skibusów bo był on większy niż rower do downhillu i miał nawet osłony manetek na kierownicy niczym motor do motokrosu. 

Spotkałem jednego Polaka na stoku. Opowiadał mi jak jeździ do Włoch czy Austrii na narty a tutaj trafił tylko przypadkiem. Mówił że ze Szczecina do Austrii jest tylko 3 godziny dłużej autostradą niż do Czech. Pytał mnie o długości tras narciarskich bo tam gdzie on jeździł to miały nawet po 16 km długości.  Jedna z pętli- jakaś Cellaronda czy coś takiego- łącznie miała z 60 km długości i tylko kilka podjazdów.  

Tutaj po czeskiej stronie granicy najdłuższy odcinek to kilkanaście km trasy nartostrady z Jańskich Łaźni do Peci pod Śnieżką. Na tej trasie dwa razy się podjeżdża ratrakobusem. Raz tylko trzeba wypiąć snołbord by podejść z buta pod pętlę ratrakobusu.

2. Wracając tego dnia koło czwartej rano do pensjonatu- ucieszyłem się że nie mam samochodu bo bym pewnie go rozbił tej nocy. Była taka szklanka na drodze że te kilka km z klubu w wiosce do chatki na stoku - pokonałem ślizgając się w butach snołbordowych na drodze dla samochodów. Było lekko z górki więc - że 3 kilometry drogi tylko odpychałem się jakby ślizgając się po lodzie. Nie było sensu iść bo było zbyt ślisko i gdy tylko zwalniałem to od razu groził mi upadek.  

Cieszyłem się że nie poszedłem przez las na skróty bo nie lubię spotkań z dzikimi zwierzętami a te ganiają nocą nawet po stoku gdzie mieszkałem. Gdy szedłem na imprezę- kompletnie się zgubiłem w nocy po 22.30 w lesie i musiałem brnąć przez strasznie stromy las po kolana w śniegu. Nie chcę powtarzać takiego tripa jeszcze raz a leśne drogi do domków na stoku góry można nocą łatwo pomylić. Nie byłem pewny czy w lesie nie ma wilków. 

3. Spałem tylko 3 godziny a potem ogarnąłem się na śniadanie w pensjonacie. Po śniadaniu musiałem się spakować i wyjść zdając pokój. Nie mogłem dospać tej nocy.  Po krótkim śnie skoki na desce snołbordowej z hopek nie wychodziły mi więc sobie tylko zjeżdżałem czilując na spokojnie na desce. Jakbym miał lepszą zbroję to może i bym skakał a w tej co miałem- ochraniacze na plecach - skorupa żółwia- były już chyba wyklepane od dzwonów i gleb. Po kolejnym upadku czułem kręgi kręgosłupa jak odcisnęły się na zbroi.  

4. Przeprowadzka czyli dlaczego mam tak mało rzeczy ze sobą. Pamiętam jak raz musiałem jechać kilkanaście kilometrów snołbordem nartostradą z Jańskich Łaźni do Peci - z plecakiem na plecach.  Teraz jestem już tak spakowany by się wygodnie zjeżdżało z całym bagażem snołbordem. Zabrałem plecak z pensjonatu gdzie dotychczas mieszkałem i jechałem na desce po śniegu na drodze jakieś dwa kilometry w dół do przystanku skibusów. Wczekowałem się w nowym miejscu na kolejny tydzień.

5. Dziś też poszedłem do klubu na bibkę. Klub na tej wsi był większy niż największy mi znany klub muzyczny po polskiej stronie granicy w mieście rzekomo 140- tysięcznym- oczywiście z tych klubów do których chodzę. Bo są i takie gdzie nie byłem nigdy. Nie mój target- jak to się marketingowo mówi. 

Występ zespołu w wiejskim klubie był świetny i zdominowany przez perkusistę - brodatego faceta w damskiej sukience.  Zrobiłem mu zdjęcia gdy się wygłupiał na scenie kokietując publiczność. Przyszło z 100 czy 200 osób. W kolejce do baru w tym klubie czekałem pół godziny gadając z dziewczyną za mną w kolejce. Jednak tego dnia zmyłem się z klubu po koncercie. Na drodze do domu spotkałem Włochów którzy palili dżointy i dali mi topa (suchy kwiat kanabisu) - bo już wracali do siebie -  chyba samolotem  i jak mówili- sami wszystkiego nie wypalą.

Opr. Adam Fularz

niedziela, 23 lutego 2020

Wspomnienie dnia 23.2.2020

1. Na wyciągu krzesełkowym czteroosobowym mającym co najmniej kilkaset miejsc do siedzenia- pod koniec dnia jeździłem zupełnie sam. Byłem cały mokry. Ale zwykle tak się ubieram- lata praktyki na stokach- że nawet gdy jestem cały mokry to jest mi ciepło. Mam kombinezon termoaktywny a na wierzch nakładam jeszcze gruby kombinezon z polar-stretchu czy polartecu. Jest w tym ciepło nawet gdy jest to mokre i dlatego tak się noszę. Na wierzch mam jednoczęściowy kombinezon snołbordowy. Nie noszę spodni i kurtki bo to nie daje rady w takich sytuacjach.  

W butach snołbordowych chłupała mi woda. Nie przejąłem się nawet gdy wylewała się sznurówkami. Cały dzień jeździłem na switcha. Wszyscy inni sobie już poszli. Ja zaś jeździłem bardzo powoli ale na switcha. Czyli jeździłem tyłem.  

Wyżymałem co chwilę rękawice.  Łała mi się z nich woda. Nie przejmowałem się też gdy w goglach snołbordowych chłupała mi woda. Te gogle narciarskie to w ogóle jest grubsza sprawa. Znana czołowa marka na polskim rynku a ja mam 1 cm akwarium morskie na dole gogli. Gdy w czasie deszczu dojadę do połowy wyciągiem krzesełkowym czteroosobowym to już w połowie podjazdu wyciągiem zupełnie nie widzę niczego poza kropelkami wody na wewnętrznej stronie szybki i muszę je zdjąć. Są może dobre na początku deszczu i fajne na czilowanie gdy świeci słonko a ty jeździsz po 3 godzinach snu bo w nocy na dole w wiosce była dżampa, biba. Ale gdy nie świeci słońce a cały dzień pada ulewny deszcz to mam akwarium oraz same kropelki po 5 minutach. 

Muszę je sprzedać. Albo oddam na reklamację jeśli przyjmą bez paragonu. Dziś znalazłem guza na czole. Nie wiem kto dopuszcza te gogle na rynek ale ja w nich skaczę i upadam na twarz to bolce które mają przeciwdziałać odpadnięciu szybki- nabijają mi guza na czole. Szkoda tylko że psuje się w ten sposób renomę kraju skąd pochodzi ten produkt i jego producent. Był to bowiem produkt polski. Kto dał temu akwarium jakiś atest? Made in Poland w praktyce. W Czechach raz zrobiono reklamę telewizyjną która drwiła z polskich produktów ale rzekomo wycofano ją po protestach polskich władz. Nie wiem czy ktoś się jednak zastanowił - ile w tym jest prawdy? Ja mam polskie gogle dzięki cioci patryjotce. Może lepiej jej nie opowiem tej historii bo ją to tylko zmartwi.

Aż mnie to zabolało gdy myślę o tych goglach, ale w Czechach po ostatnich aferach- polskie firmy straciły wiele. Podobno niemal wszystkie polskie firmy i marki usunięto z półek- tą wiadomość gdzieś tam wyczytałem i nie wiem czy to prawda. 

Klimat się zmienił i jeździłem w monsunowym deszczu całodziennej ulewy. Wchodząc do autobusu powrotnego byłem jedynym pasażerem poza obsługą stoku. Zwykle w sezonie zimowym ludzie się nie mieszczą do środka. Często nieco osób nie może wejść i czekają na kolejny autobus. Ale Czesi potrafią się upchać jak konserwy więc kilka razy jechałem przez godzinę ściśnięty w ekspresowym skibusie. A dziś byłem sam. 

Od kilku dni jest na stokach zupełnie pusto. Z kilka razy tylko czekałem bo przede mną stały pojedyncze osoby. Raz była to cała wycieczka szkolna- spędzali z klasą ze szkoły podstawowej chyba- tydzień na nartach w górach.  Wszyscy bez wyjątku.  Cała klasa szkoły - zwykłej- z miasteczka daleko od tych gór ale ze 3 km od polskiej granicy-  dobrze jeździli na nartach. Mieli plastrony z kolejnymi numerami. Jeździli także w tym deszczu z dłuższy czas. 

O ho. Gdy w nocy to spisuję to przygasa prąd. To halny. Za oknem wieje. Rządowe centrum bezpieczeństwa wysłało nam alert o silnych wiatrach. Wiem bo obdzwaniałem osoby w tym regionie po polskiej stronie granicy. 

Poszedłem do baru w kombinezonie snowboardowym i butach snołbordowych. Musiałem się ubrać w jedyne mniej mokre rzeczy a te były kombinezonem i butami snołbordowymi bo zwykłych nie chce mi się dźwigać ze sobą w plecaku. Gdy jadę na deskę pociągiem to nie taszczę niczego na zmianę. Mam tylko ciuchy do jazdy na sobie i w plecaku,  na sobie kask i zbroję oraz buty snołbordowe na nogach i nic więcej. Nie biorę nawet pokrowca na deskę. Nie mam jak go spakować ani gdzie zostawić. Na tripach w góry był taki pokrowiec klamotem bo po wyjęciu deski nie ma gdzie go schować. 

Dziwne na mnie patrzono gdy poszedłem w tym kombinezonie z goretexu. Nie wiem. Nie przejąłem się tym że zwykle fajna barmanka coś tam gadała na boku. I że oschle mnie obsłużyła. W barze poza kawą nie mieli nic ciepłego do picia mimo że byliśmy w górach i za oknem zacina monsunowym deszczem. Woda w korycie strumienia nagle wzbiera i ogromnie dudni. Ja zastanawiam się czy warto kupić karnet na kolejny tydzień bo deszcz jakby topi cały śnieg. Wieje wiatr, odkąd tylko pamiętam to od samego początku dnia tylko bez sekundy pauzy- pada i pada. Ktoś inny pewno nie jeździłby w taki deszcz. Ja dałem rady. 

Zastanawiam się jak najlepiej się ubrać w przyszłym sezonie. Rękawice nie nadają się na deszcz. W skibarze gadaliśmy i wszyscy mają to samo w rękawicach. Nikt nie miał marki która byłaby sucha w środku.

Nie znam marki która nie przemaka, kiedyś miałem jedne rękawice w połowie gumowe ale drugiej strony była impregnowana tkanina i to nie zadziałało - bo się po paru sezonach przetarło. Nawet krawiec od odzieży sportowej tego nie naprawił. Może powinno się nosić rękawice jak do nurkowania pod lodem? 

Za oknem wieje wiatr i smaga halny. 

Opr. Adam Fularz







sobota, 22 lutego 2020

Już kilkadziesiąt osób chorych na koronawirusa z Wuhan w Europie

Peć pod Śnieżką, 22 lutego 2020


Już kilkadziesiąt osób jest chorych na koronawirusa z Wuhan w Europie. We Włoszech chorych jest co najmniej 51 osób a dwie osoby zmarły. Neue Zürcher Zeitung pisze o tym że ŚFW obniżył swoje prognozy wzrostu dla Chin. W moim otoczeniu osoby gromadzą żywność i leki by nie wychodzić z domu przez długi czas. 

Opr. Adam Fularz na podstawie NZZ.Ch, Wykop.pl oraz wywiadu w swoim otoczeniu



--
-------
Merkuriusz Polski
Polish News Agency polishnews.pl

czwartek, 20 lutego 2020

Zielona Góra: roztrzęsiona kobieta ujawnia opowieść o tajemniczym przedsiębiorcy który sterroryzował miasto


Depesza prasowa Polish News Agency polishnews.pl

Kralovec/ Pec w Czechach,  20.2.2020


Od: Adam Fularz <adam.fularz na s. wieczorna.pl>
Data: czwartek, 20 lutego 2020
Temat: o tajemniczym przedsiębiorcy który sterroryzował miasto


W mieście Zielona Góra w dniu 16.2.2020 z inicjatywy Stowarzyszenia Sędziów Polskich Iustitia o. Zielona Góra miało miejsce spotkanie z p. Tuleyą.  

Prosiłem inne osoby w przepisaniu ze słuchu, zapisaniu poprawnie długiego pytania jakie padło z sali. Był to długi diss, bardzo emocjonalny, mocny. Proszę uprzejmie o korekty jeśli coś opuściłem. 

4 dni temu podszedłem na owe zgromadzenie, spotkanie sędziów i prokuratorów (przyjechał inny sędzia z Warszawy). Siedziałem na ziemi z braku miejsc. Przybyło bardzo dużo osób do sali przy ul. Fabrycznej 13 w Zielonej Górze. 

Wtem ktoś zadał pytanie z sali- na temat lokalnego dziennikarza, który sam wydaje swoje gazety i "terroryzuje miasto"- terrorem zmuszając władze do działania w określonym kierunku. Słuchając tego miałem wrażenie że osoba ta sterroryzowała pół miasta, ba, że owa osoba ma jeszcze inne podobne media w bodaj 30 innych miastach. Z sali ktoś mówił że osoba ta terroryzuje miasto,  że dominuje, że kim ona w ogóle jest że sobie na tyle pozwala i że co ona sobie w ogóle myśli. Według tych słów osoba ta miała być "przedsiębiorcą- dziennikarzem który terroryzuje". 

Osoba która składała skargę, podała więcej szczegółów. Ze wybrani w wyborach politycy nie mogą rządzić, bo owa osoba:

- rzekomo zastraszyła urzędników urzędu miejskiego w taki sposób, że oni - pracownicy UM- w odpowiedzi na propozycje prac przedstawiane im przez obranych w wyborach polityków -powołują się na tą osobę- tego dziennikarza, twierdząc że tej osobie się te propozycje prac nie spodobają, a następnie odmawiają wykonywania poleceń przełożonych, bo rzekomo, wg tej opowieści- boją się tej osoby z mediów, jej niezadowolenia czy jej reakcji, i tego co owa osoba może zrobić.

Rzekomo owi urzędnicy wykonują to co ta osoba im mówi czy pisze-  a nie polecenia swoich przełożonych. W efekcie "to owa osoba rządzi" a nie obrani w wyborach politycy- i wg słów tej osoby która wniosła to oskarżenie, ów dziennikarz ma przesadny wpływ na czynności jakich podejmują się urzędnicy de jure podlegli obieralnym politykom. 

Że ci politycy, wybrani w wyborach, muszą się jakby podporządkować komuś innemu, bo rzekomo tak ich zastraszył czy sterroryzował ów dziennikarz. I że wprost boją się realizować to co by chcieli z powodu zastraszenia. I jeszcze powiedziano że ta sytuacja już trwała gdy politycy ci objęli władzę w mieście i że oni na tą sytuację już natrafili. Że de facto rządził wpływowy przedsiębiorca a nie oni- obrani w wyborach. I że oni to zastali.

Reasumując:
- rzekomo istnieje w mieście przedsiębiorca który prowadzi terroryzm poprzez media i skutecznie uniemożliwia rządzenie osobom wybranym w wyborach, bo rzekomo nie mogą one robić tego co same chcą jako osoby wybrane, lecz muszą wykonywać różne jego propozycje bo on ich do tego zmusza poprzez wywieraną presję. Rzekomo ma on taki wpływ na urzędników, że osoby obrane w wyborach na swoje propozycje zadań do wykonania słyszą od swoich podwładnych w urzędzie w odpowiedzi że "tu pada jego nazwisko"- i że ów przedsiębiorca będzie niezadowolony, więc oni - urzędnicy- tego nie robią ponieważ się owego przedsiębiorcy boją. 

Tą osobę podano w pytaniu do sędziego przybyłego z Warszawy, jako zdecydowanie przesadnie wpływowego lokalnego przedsiębiorcę, jako kogoś kto sterroryzował i zastraszył urzędników miejskich tak że ci wykonują jego wolę, nie robiąc poleceń swoich przełożonych lecz to co ów przedsiębiorca im każe. 

Po tym publicznie domagano się od zebranych- także tutejszych sędziów i prokuratorów- by "wymierzyć sprawiedliwość" i że nie ma sensu bać się tej osoby tylko tego dziennikarza należy zaskarżyć to on nie będzie straszył władz. Mówiono że kim owa osoba niby w ogóle jest- że ostrze sprawiedliwości ją ciągle omija, że zastrasza innych, że sobie pozwala na zbyt dużo i nie tylko w tym jednym mieście ale też w innych etc. Że generalnie- ukarać tego dziennikarza, bo "dominuje", terroryzuje i zmusza innych, zastraszaniem zmuszając do określonego zachowania. 

Według tego oskarżenia- ów przedsiębiorca domaga się rzekomo aby postępowano tak jak chce i wszyscy mają rzekomo postępować tak jak każe im ten dziennikarz. Że osoba ta zastrasza osoby lokalne, one się go boją, tak bardzo się boją że muszą dla świętego spokoju i ze strachu przed nim- robić to co ów przedsiębiorca im każe- i czemu z tego powodu się tego przedsiębiorcy nie skaże aby przestał terroryzowanie władz. 

To było pytanie tej osoby - o wymierzenie kary za przestępstwa- do owego sędziego z Warszawy- po czym nastąpił opis cech tego przedsiębiorcy który jakoś niesprawiedliwie w odczuciu osoby oskarżającej- do tej pory nie został jeszcze skazany.

Rzekomo jest on nietykalny samemu, niejako mając obrońców wśród innych mediów (rzekomo współpracuje on z jakimiś innymi mediami). Pytano, czemu jeszcze temu przedsiębiorcy nic nie zrobiono, skoro jest tak szkodliwy. I czy to z powodu owej ochrony. 

Osoba płci żeńskiej, która zabrała głos, domagała się wręcz by owym medialnym terrorystą zrobić porządek, bo co on sobie myśli, kim on w ogóle jest że terroryzuje i terroryzuje a osoby wybrane w wyborach, zamiast robić to co by chciały, muszą się tego dziennikarza- terrorysty bać i nie mogą "rządzić" czy robić tego co by chciały, przez sam fakt tego że by się to mogło nie spodobać temu dziennikarzowi. W świetle pytań zadawanych sędziemu który przyjechał skądinąd, ten terroryzujący miasto za pomocą mediów dziennikarz- według osoby która zadawała pytanie- wyrósł na jeden z dwóch głównych problemów miasta. 

Owego znanego sędziego się pytano, co z tym dziennikarzem zrobić skoro tak terroryzuje miasto, i jak się go pozbyć. Że osoba ta się stawia osobom wybranym w wyborach i uniemożliwia im realizację ich programu wyborczego.  

Notował:
Adam Fularz, skróty od redakcji



______________________________



Adam Fularz, manager Radiotelewizji

Prezes Zarządu, Wieczorna.pl SP. Z O. O.,ul. Dolina Zielona 24A,   65-154 Zielona Góra


--
-------
Merkuriusz Polski
Polish News Agency polishnews.pl





--
-------
Merkuriusz Polski
Polish News Agency polishnews.pl



--
-------
Merkuriusz Polski
Polish News Agency polishnews.pl

niedziela, 16 lutego 2020

List do redakcji: STOP dla krwawej zabawy myśliwych - pomóż zmienić prawo łowieckie!



---------- Wiadomość przekazana dalej ----------
Od: Sylwia z Fundacji Viva! <newsletter na serw. viva.org.pl>
Data: niedziela, 16 lutego 2020
Temat: STOP dla krwawej zabawy myśliwych - pomóż zmienić prawo łowieckie!
Do: Adam Fularz <Adam.fularz na serw. wieczorna.pl>


Logo Fundacji Viva!
Zdjęcie przedstawia zapłakaną dziewczynkę, w tle martwe zwierzęta na przyczepie.
Dzień dobry!
Pisaliśmy do Ciebie w tygodniu, ale rozumiemy, że ważne maile czasami umykają w gąszczu reklam i spamu. Ten mail dotyczy bulwersującej sprawy, która wcześniej czy później może dotknąć każdego z nas podczas zwykłego spaceru po lesie.
Współczesne myślistwo to krwawy sport.
Inaczej nie da się nazwać zabijania dla przyjemności. W ciągu roku w polskich lasach ginie 1,5 mln zwierząt, których mordowanie to biznes wart setki milionów złotych rocznie.
 
Myśliwi zabijają chronione gatunki zwierząt, takie jak wilki czy rzadkie gatunki ptaków i tłumaczą to omyłkowymi postrzeleniami. Z ich rąk giną także ciężarne lochy opiekujące się młodymi i dorodne jelenie w okresie ich miłosnych godów - dla trofeum z poroża. Nie ma to nic wspólnego z głoszeniem przez myśliwych konieczności wyeliminowania słabszych i chorych osobników, czyli tzw. selekcji naturalnej. Ponadto sposób prowadzenia polowań jest głęboko nieetyczny. Nęciska ze zgromadzoną żywnością mają na celu nie dokarmianie, lecz przyciąganie zwierząt w miejsca, gdzie są masowo zabijane. Organizowane na masową skalę polowania zbiorowe powodują ranienie wielu zwierząt i płoszenie tych objętych ochroną, co zakłóca życie całych ekosystemów. Takich polowań rocznie odbywa się w Polsce blisko 50.000!
(..)
Zdjecie przedstawia małego chłopca, w tle zabite na polowaniu jelenie.
Szokuje też udział dzieci w polowaniach. Mimo istniejącego zakazu w ustawie "Prawo łowieckie" myśliwi będą go łamać, lobbując w ministerstwie środowiska za zmianą regulaminu polowań, tak aby dzieci mogły uczestniczyć w przerwach w polowaniu, patroszeniu zabitych zwierząt i innych czynnościach, które formalnie nie są już polowaniem. Przeciwko zabieraniu dzieci na polowania wystąpili nie tylko Rzecznik Praw Dziecka i Ministerstwo Edukacji Narodowej,ale też psychologowie dziecięcy. Doświadczanie przez dziecko przemocy i okrucieństwa wobec zwierząt niesie za sobą poważne konsekwencje dla jego psychiki - twierdzą specjaliści. 
Zdjęcie przedstawia zbliżenie na dłonie mężczyzny trzymające martwe ptaki za szyję.
Częste są też przypadki postrzeleń ludzi. W czerwcu zeszłego roku 61-letni mężczyzna zginął postrzelony przez myśliwego polującego na dziki w gminie Gidle w woj. łódzkim. We wrześniu myśliwy śmiertelnie postrzelił swojego kolegę podczas przeładowywania broni po polowaniu w lesie koło Tomaszowa Mazowieckiego. Przykłady można mnożyć. Każdego roku dochodzi do kilku śmiertelnych przypadków postrzeleń i kilkunastu zranień z użyciem broni myśliwskiej.
Zdjęcie przedstawia protesty przeciwko specustawie przed Pałacem Prezydenckim.
Jesteśmy częścią koalicji Niech żyją!. W jej ramach:
  • aktywnie walczymy o zmianę przepisów w Polsce, m.in. o przestrzeganie zakazu uczestnictwa dzieci w polowaniach oraz zakaz polowań na ptaki,
  • organizujemy liczne akcje informacyjne uświadamiające społeczeństwo o przynoszonych przez polowania szkodach etycznych i środowiskowych,
  • prowadzimy też społeczne monitoringi polowań, w czasie których kontrolujemy przestrzeganie prawa przez myśliwych,
  • kilka dni temu zwróciliśmy się do prezydenta Andrzeja Dudy z apelem o zawetowanie tzw. specustawy, która zdecydowanie pogarsza los zwierząt, pozwalając na kontynuację masowej rzezi dzików, w której zginęło już ponad 1,5 mln zwierząt.
Na te wszystkie działania potrzebne nam są środki finansowe.
Wesprzyj nas, abyśmy mogli działać! 

Bardzo dziękujemy za wsparcie!

Z pozdrowieniami
Fundacja Międzynarodowy Ruch na Rzecz Zwierząt – Viva!
Fundacja Międzynarodowy Ruch na Rzecz Zwierząt - Viva!
ul. Kawęczyńska 16/39, 03-772 Warszawa
tel.: 22 828 43 29
KRS  0000135274,  NIP  525-21-91-290,  REGON  016409834
www.viva.org.pl     www.pomagam.viva.org.pl     www.schronisko.info.pl
www.vege.com.pl     www.antyfutro.pl     www.ratujkonie.pl     www.zaginaldom.pl
Jeśli wiadomość nie wyświetla się poprawnie, zobacz ją online .
(...)                        



--
-------
Merkuriusz Polski
Polish News Agency polishnews.pl

czwartek, 13 lutego 2020

Czy media i dziennikarze boją się stygmatyzacji, poruszając temat UFO?

Oto zdarzenie: Jadę pociągiem, za oknem pociągu widzę niezidentyfikowany obiekt latający. Natychmiast zgłaszam to do MON, chyba w ciągu minuty lub dwóch. Nie dostaję żadnej odpowiedzi, więc badam temat. Sądziłem że ktoś się odezwie, aby dopytać o typ "statku powietrznego" jaki widziałem. Nic podobnego nie nastąpiło. Ponaglenie o odpowiedź- także nie zadziałało. 

W sieci Web znajduję narzekania różnych urzędników, że wokół tematu panuje tabu. Że dziennikarze, jeśli poruszą temat, będą się obawiać zawodowej stygmatyzacji. Że media- obawiają się utraty wiarygodności. 

Temat, owszem, media poruszyły, tabu zostało przełamane, ale- to się stało w USA i chyba nie w Polsce. Nadal wydaje się że wokół tematu panuje atmosfera wstydu, obaw. Ja tymczasem ujrzałem w niebie coś dziwnego, co mi nie pasowało do obrazów statków powietrznych jakie znam, i nie poruszało się trajektorią lotu jakie znam. To wszystko, żadnej wielkiej sensacji. 

Mógł to być jakiś eksperymentalny samolot, bo nic podobnego wcześniej nie widziałem nawet na zdjęciach czy filmach. Najprawdopodobniej mógł to być gigantyczny dron wielkości co najmniej Airbusa A380, czy Boeinga 747, czy Antonowa An-225, tyle że wirników żadnych nie dostrzegłem, natomiast widać było zarys ogromnej, bardzo ażurowej konstrukcji. 

oto co napisałem zaraz po zdarzeniu: "dzien dobry
chwile temu wygladalem przez okno pociągu ktory jechal przez stacje Brzezinka Sredzka w kierunku Wroclawia. Myslalem ze widze samolot, ale to utrzymywalo sie w pionie jak pionowowzlot. Patrzylem z tej stacji w strone poludniowa z okna pociagu. Czy to mogl byc jakis nietypowy samolot? Obok jest lotnisko.
pozdrawiam"

Później próbowałem dopytywać. Przeglądałem w ciągu tego tygodnia i dziś rano w bazach danych podobne oficjalnie zgłoszone incydenty (np. incydent USS NIMITZ) ale to co widziałem, przypominało wielką, pionowo wydłużoną wersję samolotu braci Wright, i miało bardzo ażurową konstrukcję, było zdecydowanie ażurowe i czarne. Pytałem, czy jeśli prowadzono wtedy jakieś próby (np. z ogromnymi dronami)? Dopytywałem, czy incydent jest do wyjaśnienia wg stanu obecnej nauki?

Sytuacja mnie zastanawia ponieważ nie było to podobne do zgłoszonych wcześniej incydentów.To "coś" schowało się w chmurach, ale mimo wypatrywania, z tych chmur nie wyleciało, później mój pociąg przesuwał się dalej i już nie miałem widoku w tamtą stronę. 

Od zdarzenia minęło pół roku. Od tego czasu widziałem na niebie na przykład małe halo wokół słońca, słońca poboczne (parheliony), górny łuk styczny oraz krąg parheliczny. Z pół roku wcześniej na niebie widziałem efekt zwany "subsun". 

Adam Fularz
-- 

__________________________________________________________________________

 

Merkuriusz  Polski

 

Polish News Agency. W Krakowie od 3 stycznia 1661 r.



Adam Fularz, manager Radiotelewizji

Prezes Zarządu, Wieczorna.pl SP. Z O. O.,ul. Dolina Zielona 24A,   65-154 Zielona Góra

Wydawnictwo Merkuriusz Polski
"Wieczorna.pl" sp. z o.o.
T +48604443623
F +442035142037
E adam.fularz@wieczorna.pl
Dolina Zielona 24a, PL 65-154 Zielona Góra
KRS 0000416514, NIP 9731008676, REGON 081032764

POLISH NEWS AGENCY POLISHNEWS.PL
AGENCJA PRASOWA MERKURIUSZ POLSKI- Wieści i treści od 3 stycznia 1661 

Informuję rozmówcę o przysługującym mu prawie do autoryzacji wypowiedzi udzielonych naszej agencji. Aby skorzystać z prawa, rozmówca niezwłocznie po udzieleniu wypowiedzi dla AP Merkuriusz Polski musi oznajmić że skorzysta z tego prawa. Czas na autoryzację wynosi 6 godzin od otrzymania przez rozmówcę zapisu jego słów.

Standardy relacjonowania wyborów przez media zgodne z Art. 7 ust. 2 ustawy – Prawo Prasowe.

Kandydat w wyborach nie powinien być formalnie związany z żadnym medium, w szczególności być dziennikarzem, redaktorem naczelnym bądź wydawcą. Jeżeli tak by się zdarzyło, gdyż prawo wprost tego nie zabrania, na czas wyborów nie powinien być on zaangażowany w relacjonowanie wyborów.

Rada Etyki Mediów uznaje udział dziennikarzy w wyborach za złamanie zasad etyki 55 dziennikarskiej . Dziennikarze nie tylko nie powinni kandydować, ale w jakikolwiek inny sposób uczestniczyć w pracach komitetów wyborczych, np. nie powinni pomagać kandydatom w przygotowaniu wystąpień publicznych.

Dobrą praktyką jest wprowadzenie przez szefów redakcji w tym zakresie jasnych wytycznych. 

Media powinny z ostrożnością relacjonować wydarzenia z udziałem kandydatów pełniących funkcje publiczne w czasie kampanii wyborczej, a zwłaszcza ciszy wyborczej. Osoby te, mając łatwiejszy niż inni kandydaci dostęp do mediów, mogą nadużywać go do celów związanych z prowadzeniem kampanii wyborczej. Media muszą być więc szczególnie wyczulone. 

Prowadzenie negatywnej kampanii w mediach, choć nie jest prawnie zakazane, budzi wątpliwości etyczne. Media powinny przekazywać wypowiedzi prawdziwe, wypowiadane w dobrej wierze oraz w tonie umiarkowanym. (..)

W przypadku, gdy tworzy się medium specjalnie na potrzeby wyborów, dane medium powinno kierować się regułami prawdziwości i uczciwości przekazu. Należy także pamiętać, że powstające w okresie wyborczym tytuły prasowe zobowiązane są do przestrzegania wszelkich wymogów stawianych prasie przez prawo prasowe (jeœli publikacja spełnia 56 kryteria definicji „dziennika" lub „czasopisma" wymagana jest np. jego rejestracja w sądzie). Bardzo ważne jest, aby wydawnictwo takie na każdym egzemplarzu posiadało takie informacje jak nazwę i adres wydawcy, adres redakcji, imię i nazwisko redaktora naczelnego. Choć prawo prasowe nie ustanawia obowiązku zamieszczenia impressum na tzw. drukach nieperiodycznych (np. jednorazowo wydanej gazetce), zasada ta powinna być przestrzegana w przypadku wydawnictw dotyczących wyborów. wg http://hfhr.pl/wp-content/uploads/2014/10/HFPC_media_w_okresie_wyborczym.pdf

środa, 12 lutego 2020

Skarga do prezesa KPRM: polityka transportowa napędzająca emigrację z Polski

do Prezesa KPRM
Skarga na brak kontroli

Szanowni Państwo,
Na terenie przygranicznym w Polsce pozostało bardzo mało osób w wieku młodym, osoby z mojego osiedla szacują skalę emigracji młodego pokolenia na 90 %.

Czy KPRM zamierza nadal utrzymywać i pielęgnować tak drastyczne różnice w polityce transportowej? Po niemieckiej stronie granicy można funkcjonować bez obawy o własne życie i zdrowie, samochody nie parkują na trawnikach, chodnikach (po polskiej stronie granicy chodniki są rozjeżdżone, zniszczone, wszystkie niemal są całkowicie podziurawione, spękane, pouszkadzane, nawet hulajnogą wyczynową nie można przejechać, i wygląda to jak na slamsach). 

Po polskiej stronie granicy w ciągu ostatnich 40 dni na ulicach zabito 100 osób z uwagi na drastycznie inne przepisy ruchu drogowego. Po niemieckiej stronie granicy działa nawet komunikacja zbiorowa, na głównych liniach z FFO nad polską granicą pociągi kursują nawet co 30 minut.

Po polskiej stronie polikwidowano nawet dworce autobusowe. Z dawnego systemu tr. zbiorowego pozostało może z kilkanaście procent porozrywanych skrawków oferty przewozowej. Niemcy boją się przejeżdżać czy przechodzić do Polski z uwagi na "polskie porządki na drogach", i drastycznie zbyt duże ryzyko wypadku, a ponadto po polskiej stronie można się poruszać niemal tylko samochodem. Po niemieckiej stronie granicy można spotkać ofiary wypadków w Polsce - Niemców którzy przejechali na polską stronę granicy i stali się inwalidami do końca życia. 

Co KPRM na ten temat uważa? Czy KPRM nadal zamierza utrzymywać odrębny porządek prawny w prawie drogowym po polskiej stronie granicy nawet za cenę dalszej jeszcze bardziej drastycznej emigracji z Polski? Obecnie ryzyko na drogach po polskiej stronie granicy jest tak wielkie że co najmniej raz w tygodniu na przejściu dla pieszych uskakuję przed samochodem który się w ogóle nie zatrzymuje mimo rzekomego obowiązku ustąpienia pieszemu już na środku pasów. Zastanawiam się aby z obawy o własne życie i zdrowie przeprowadzić się na stronę niemiecką. Po polskiej stronie jest po prostu skrajnie niebezpiecznie. 

W mojej ocenie ryzyko jest na tyle znaczne że nie ma sensu mieszkać po stronie polskiej, nie jest to opłacalne. Kierowcy jeżdżą generalnie za szybko, nikt niemal tego nie kontroluje, w centrum polskich miast jest prędkość 50 km/h (we Frankfurcie nad Odrą w centrum miasta jest strefa jazdy 30 km/h). Po niemieckiej stronie nie można wjechać do miasta starym samochodem (trzeba spełniać normy emisji oraz wykupić zieloną naklejkę z opłatą za myto, aby w ogóle móc wjechać do centrum miasta), zaś po polskiej stronie jeżdżą głównie stare szroty wywalone jako niezdrowe z Niemiec. W polskich miastach powietrze jest brudne i strasznie śmierdzi. Nie można nawet wyjść na spacer.

W Helsinkach w 2019 roku nie zginęła żadna osoba, w roku 2020 w Polsce tylko w ciągu pierwszych 40 dni zginęło 100 osób, nie mówiąc o rannych. Kto wg KPRM ponosi winę? Ustawodawca, rząd polski? A może sami polscy kierowcy i KPRM to ich obwinia? Za obecnego rządu sytuacja na drogach drastycznie się pogorszyła, transport autobusowy zupełnie zanikł, polikwidowano nawet dworce. Wypadków drogowych jest coraz więcej, koło mojego domu w 2020 roku zlikwidowano w promieniu 60 metrów wszystkie zielone skwery budując "1000 miejsc parkingowych". Próbowałem nawet to prawnie zablokować, ale lokalne władze zawsze działały metodą faktów dokonanych.

Mieszkam przy slamsach, po polskiej stronie granicy, i jest tylko więcej zanieczyszczenia, więcej ruchu samochodów. Ulica przed moim domem w te lato zamieniała się w korek samochodowy, nie mogłem się opalać bo za furtką stał sznur samochodów z włączonymi silnikami. W drodze ode mnie do miasta polikwidowano chodniki i pobocza piesze pod kolejne miejsca parkingowe (np. przy przejeździe kolejowym koło mojego domu), więc niebezpiecznie jest już nawet iść pieszo, bo trzeba np. iść środkiem ulicy. 

Mam wrażenie że Państwa rząd utracił nad tym procesem kontrolę. Nie są Państwo w stanie tej sytuacji opanować czy kontrolować. Coś co było slamsem, przez Państwa politykę staje się jeszcze gorszym slamsem na którym nie sposób już bezpiecznie mieszkać czy egzystować. Państwa rząd nie jest już w stanie zapewnić elementarnego bezpieczeństwa tym mieszkańcom którzy jeszcze się nie wyprowadzili do Niemiec czy do UE w obawie przed skutkami Państwa rządów.

Nie ma sensu liczyć na Państwa reakcję, bo jej Państwo nie podejmą, nawet gdyby kryzys gospodarczy drastycznie się nasilił. Państwo nie są zdolni do reakcji, a Pana rząd nawet nie zna sytuacji, nie umie jej ocenić. 

Polskie miasta są generalnie zniszczone przez motoryzację masową, po stronie niemieckiej tego nie ma w takiej skali. Nikt nie wyciął alej drzew pod parkingi, nikt nie zlikwidował zieleńców czy skwerów pod kolejne miejsca parkingowe. Wystarczy przejechać z Czech do Polski by w oczy rzuciły się chodniki zawalone sznurem aut, i centra miast pełne samochodów, a nie ludzi.

Zauważyłem prowadząc lokalne gazety, że mieszkańcy nawet nie prostestują, nie widząc sensu protestu (po polskiej stronie lokalne władze zwykle są mniej więcej te same co za czasów komunizmu). Zwykle osoby młode w mojej okolicy  już pracują po stronie niemieckiej, więc tylko przeprowadzają się na stałe na stronę niemiecką. To się nazywa "głosowanie nogami" (voting by feet). To już nie te czasy gdy ludzie nie mogli się przeprowadzić, teraz te osoby myślą i wiedzą że zamiast liczyć na zmiany, same mogą być tą zmianą. 

Pozdrawiam,
Adam Fularz

--

__________________________________________________________________________

 

Merkuriusz  Polski

 

Polish News Agency. W Krakowie od 3 stycznia 1661 r.



Adam Fularz, manager Radiotelewizji

Prezes Zarządu, Wieczorna.pl SP. Z O. O.,ul. Dolina Zielona 24A,   65-154 Zielona Góra

Wydawnictwo Merkuriusz Polski
"Wieczorna.pl" sp. z o.o.
T +48604443623
F +442035142037
E adam.fularz@wieczorna.pl
Dolina Zielona 24a, PL 65-154 Zielona Góra
KRS 0000416514, NIP 9731008676, REGON 081032764

POLISH NEWS AGENCY POLISHNEWS.PL
AGENCJA PRASOWA MERKURIUSZ POLSKI- Wieści i treści od 3 stycznia 1661 

Informuję rozmówcę o przysługującym mu prawie do autoryzacji wypowiedzi udzielonych naszej agencji. Aby skorzystać z prawa, rozmówca niezwłocznie po udzieleniu wypowiedzi dla AP Merkuriusz Polski musi oznajmić że skorzysta z tego prawa. Czas na autoryzację wynosi 6 godzin od otrzymania przez rozmówcę zapisu jego słów.

Standardy relacjonowania wyborów przez media zgodne z Art. 7 ust. 2 ustawy – Prawo Prasowe.

Kandydat w wyborach nie powinien być formalnie związany z żadnym medium, w szczególności być dziennikarzem, redaktorem naczelnym bądź wydawcą. Jeżeli tak by się zdarzyło, gdyż prawo wprost tego nie zabrania, na czas wyborów nie powinien być on zaangażowany w relacjonowanie wyborów.

Rada Etyki Mediów uznaje udział dziennikarzy w wyborach za złamanie zasad etyki 55 dziennikarskiej . Dziennikarze nie tylko nie powinni kandydować, ale w jakikolwiek inny sposób uczestniczyć w pracach komitetów wyborczych, np. nie powinni pomagać kandydatom w przygotowaniu wystąpień publicznych.

Dobrą praktyką jest wprowadzenie przez szefów redakcji w tym zakresie jasnych wytycznych. 

Media powinny z ostrożnością relacjonować wydarzenia z udziałem kandydatów pełniących funkcje publiczne w czasie kampanii wyborczej, a zwłaszcza ciszy wyborczej. Osoby te, mając łatwiejszy niż inni kandydaci dostęp do mediów, mogą nadużywać go do celów związanych z prowadzeniem kampanii wyborczej. Media muszą być więc szczególnie wyczulone. 

Prowadzenie negatywnej kampanii w mediach, choć nie jest prawnie zakazane, budzi wątpliwości etyczne. Media powinny przekazywać wypowiedzi prawdziwe, wypowiadane w dobrej wierze oraz w tonie umiarkowanym. (..)

W przypadku, gdy tworzy się medium specjalnie na potrzeby wyborów, dane medium powinno kierować się regułami prawdziwości i uczciwości przekazu. Należy także pamiętać, że powstające w okresie wyborczym tytuły prasowe zobowiązane są do przestrzegania wszelkich wymogów stawianych prasie przez prawo prasowe (jeœli publikacja spełnia 56 kryteria definicji „dziennika" lub „czasopisma" wymagana jest np. jego rejestracja w sądzie). Bardzo ważne jest, aby wydawnictwo takie na każdym egzemplarzu posiadało takie informacje jak nazwę i adres wydawcy, adres redakcji, imię i nazwisko redaktora naczelnego. Choć prawo prasowe nie ustanawia obowiązku zamieszczenia impressum na tzw. drukach nieperiodycznych (np. jednorazowo wydanej gazetce), zasada ta powinna być przestrzegana w przypadku wydawnictw dotyczących wyborów. wg http://hfhr.pl/wp-content/uploads/2014/10/HFPC_media_w_okresie_wyborczym.pdf

Redakcja otrzymała list w sprawie książki dot. chrześcijańskiego pastora który nawołuje do bicia dzieci

Redakcja otrzymała list w sprawie książki dot. chrześcijańskiego pastora który nawołuje do bicia dzieci. Książka została wydana przez wydawnictwo "Słowo Prawdy" bez dodania w publikacji zastrzeżenia, że tego typu metody są kontrowersyjne, nie są aktualne i stoją w sprzeczności z prawem. Książka zawierała ustępy sprzeczne z wartościami post-chrześcijańskimi, to jest nawoływała do wymierzania dzieciom kar cielesnych: "Sprawienie lania jest wartościowym narzędziem", "im mniejsze dziecko, tym skuteczność bicia większa", "wyjaśnij dziecku, że kochasz je i dlatego chcesz poprawić jego zachowanie" (cytaty wg http://www.tvn24.pl)

---------- List z Akcji Demokracji ---------
From: Anna Tomaszewska | Akcja Demokracja <kontakt na serw. akcjademokracja.pl>
Date: Tue, Feb 11, 2020 at 4:02 PM
Subject: Sukces! Zatrzymaliśmy promocję bicia dzieci



Mamy to! W ciągu kilku dni apel Agaty na stronie Nasza Demokracja o wycofanie przez wydawnictwo poradnika "Pasterz serca dziecka" podpisało ponad 15 000 osób. To poradnik, który instruował jak bić i poniżać dzieci (w tym niemowlęta!). Dzięki tak szerokiemu nagłośnieniu sprawy i protestom tysięcy oburzonych osób, wydawnictwo zdecydowało o wycofaniu książki. Dorzuć się, by na stronie Nasza Demokracja aktywiści i aktywistki mogli odnosić takie sukcesy!(..)

Dzień dobry Adamie,

w środę dwa tygodnie temu Agata, aktywistka naszego ruchu, bardzo się zdenerwowała. Przeczytała na Facebooku informację o poradniku dla rodziców "Pasterz Serca Dziecka". Zamieszczone w nim były instrukcje bicia dzieci, w tym nawet niemowląt. W ciągu 10 minut podjęła decyzję o działaniu i założyła apel na stronie Nasza Demokracja. Następnego dnia, w czwartek, pod jej apelem podpisało się już ponad 10 tysięcy osób. Setki z nich udostępniło go dalej na portalach społecznościowych, skutkiem czego wydawnictwo podjęło decyzję o wycofaniu książki z dystrybucji [1]. O sukcesie tego działania zadecydowała szybkość reakcji Agaty i zaangażowanie nas wszystkich, aktywistów i aktywistek, w nagłośnienie protestu.

Strona Nasza Demokracja prowadzona jest przez Akcję Demokrację. Powstała właśnie po to, aby wszyscy, którzy, tak jak Agata, chcą zmieniać nasze otoczenie na lepsze i nie przechodzą obojętnie obok niesprawiedliwości i przemocy, mogli w prosty i szybki sposób założyć własny apel i doprowadzić do zmiany.

Działanie Naszej Demokracji finansowane jest z indywidualnych wpłat ludzi. Comiesięczne wydatki związane z prowadzeniem strony to obsługa techniczna, serwery, domena. Daje to około 1 900 zł miesięcznie (i to tylko od strony technicznej). Twoja wpłata, zsumowana z wpłatami innych członków i członkiń ruchu Akcji Demokracji sprawi, że także inne osoby, które tak jak Agata, nie są obojętne, będą miały gwarancję dostępu do Naszej Demokracji. Czyli każdy i każda z nas będzie mogła zareagować i odnieść sukces. To Twój wkład w te działania. Dorzucisz się?(..)

Nasza Demokracja to strona internetowa, która umożliwia każdemu i każdej z nas podejmowanie i wygrywanie ważnych spraw na rzecz sprawiedliwości społecznej, ochrony środowiska, praw człowieka i demokracji. Oprócz założenia apelu, można tu też tworzyć wydarzenia, takie jak spotkania, doręczenia apelu lub demonstracje. Jako inicjatorki i inicjatorzy apeli mamy też opcję łatwego wysłania maila do osób, które poparły nasz apel, czy otrzymania porady od doświadczonych kampanierów Akcji Demokracji.

Apele zakładane na stronie Nasza Demokracja zmieniają rzeczywistość wokół nas. W ostatnich tygodniach, dzięki podpisom zebranym przez Agnieszkę, udało się doprowadzić do zmiany budzącego wątpliwości składu sędziowskiego w sprawie Katarzyny, która pozwała zgromadzenie zakonne za działania księdza pedofila. Wcześniej Pani Emilia, która uciekła z Rosji ze względu na zagrożenie życia, otrzymała wraz z dziećmi, Michałem i Izą, zgodę na pobyt humanitarny i możliwość pozostania w Polsce. Dorzuć się do kolejnych sukcesów.(..)
Z pozdrowieniami
Anna Tomaszewska z zespołu Akcji Demokracji

PS Podczas obchodów 75. rocznicy wyzwolenia obozu Auschwitz-Birkenau, Marian Turski, były więzień tego obozu, zaproponował 11. przykazanie, które mogłoby brzmieć: Nie bądź obojętny [2]. To przesłanie realizują już osoby, które działają w obronie krzywdzonych lub dyskryminowanych, kiedy dostrzegają, że wokół nich dzieje się coś złego lub trzeba kogoś wesprzeć. Część z nich korzysta z Naszej Demokracji. (..)

[1] Oświadczenie w sprawie książki "Pasterz serca dziecka", strona wydawnictwa Słowo Prawdy, 23.01.2020.
[2] Marian Turski: Jeśli będziecie obojętni, jakieś Auschwitz spadnie wam z nieba, OKO.press, 27.01.2020.
(..)

wtorek, 11 lutego 2020

Afera Polskiego Czerwonego Krzyża: politycy z partii katolickiej mogli ukraść nawet 3 mln PLN

W 2015 roku zwykli pracownicy dolnośląskiego PCK założyli firmę zajmującą się kradzieżą ubrań z kontenerów Polskiego Czerwonego Krzyża. Jak się okazuje w śledztwie, politycy z partii katolickiej mogli ukraść nawet 3 mln PLN. Pisze o tym Gazeta Wyborcza. Opisuje rolę w tym procederze byłego posła partii katolickiej oraz byłego radnego do Sejmiku Województwa Dolnośląskiego, oraz najbliższego współpracownika ówczesnej minister edukacji i obecnej europoseł z ramienia katolików. Część pieniędzy z kradzieży zasilała fundusz wyborczy tego katolickiego polityka.

opr. na podstawie publikacji dzisiejszej Gaz. Wyborczej

poniedziałek, 10 lutego 2020

Wniosek o rozbudowę kolei do portu lotniczego Olsztyn- Mazury


Do:
Radni Miasta Olsztyn

Wniosek o dwukrotne skrócenie czasu dojazdu koleją do portu lotniczego Szymany, o rozbudowę kolei do portu lotniczego Olsztyn- Mazury

Wniosek o skrócenie czasu przejazdu na trasie Olsztyn - Port Lotniczy Szymany do 25 minut


Szanowni Państwo,
Proponuję aby samorząd województwa warmińsko- mazurskiego razem z samorządem miasta Olsztyn pozyskał tabor typu przechylany spalinowy zespół trakcyjny (DMU) przeznaczony do szybkiego ruchu regionalnego na liniach niezelektryfikowanych. Proponuję by zbudowano nowy przystanek "Szczytno Zachodnie" wraz z łącznicą omijającą zmianę kierunku na stacji Szczytno (wkrótce skończy się okres trwałości poprzedniego projektu unijnego). Da to co najmniej 7 minut skrócenia czasu. Skróci dystans na lotnisko o około 2 kilometry. Szkic tej łącznicy wg map Google:

 


Wnoszę o zaplanowanie prac na przyszłe lata oraz o pozyskanie środków zewnętrznych - dotacji- na ten cel. Nabycie taboru spalinowego z pudłem wychylnym wg mnie jest możliwe na rynku wtórnym. Lub można zamówić taki tabor skonstruowany od podstaw, jest to jednak ryzykowne dla taboru tego typu. 

Obecnie pociągi pokonują dystans na lotnisko w czasie 55- 61 minut. Oto przykład z dnia dzisiejszego, pociąg o porze redagowania tego tekstu jedzie 1 godzinę i 1 minutę. 

Olsztyn Główny 15:33 prognozowany planowy przyjazd pociąguI/7
Klewki15:40 prognozowany planowy przyjazd pociągu15:40 prognozowany planowy przyjazd pociągu 
Marcinkowo15:47 prognozowany planowy przyjazd pociągu15:48 prognozowany planowy przyjazd pociągu 
Pasym15:56 prognozowany planowy przyjazd pociągu16:02 prognozowany planowy przyjazd pociągu 
Grom16:08 prognozowany planowy przyjazd pociągu16:09 prognozowany planowy przyjazd pociągu 
Szczytno16:17 prognozowany planowy przyjazd pociągu16:23 prognozowany planowy przyjazd pociągu 
Siódmak16:28 prognozowany planowy przyjazd pociągu16:28 prognozowany planowy przyjazd pociągu 
Szymany Lotnisko16:34 prognozowany planowy przyjazd pociągu


Proponuję że po zmianach na linii na lotnisko kursowałyby specjalne pociągi kolei miejskiej (oparte o specjalny tabor wychylny) z czasem przejazdu 25 minut, oparte o tabor wychylny. Zatrzymywałyby się tylko na nowozbudowanym przystanku Szczytno Zachodnie i ewentualnie na przystanku Siódmak. 

Przykładowy tabor to pociągi typu Regioswinger: Oto ich przetłumaczony opis (na podst. Wikipedii)

RegioSwinger jest przechylanym spalinowym zespołem trakcyjnym (DMU) przeznaczonym do szybkiego ruchu regionalnego na liniach niezelektryfikowanych.
RegioSwinger został po raz pierwszy wyprodukowany przez Adtranz w Hennigsdorfie, zanim stał się częścią Bombardier Transportation w 2001 roku. Pociąg jest używany w Niemczech z Deutsche Bahn w klasie 612, a do Chorwacji został wprowadzony przez Chorwackie Koleje Państwowe jako HŽ 7123 lub InterCity Nagibni (ICN) w 2004 r. Publiczność skróciła tę nazwę, dzięki czemu zyskał przydomek nagibni (swinger) w Chorwacji i stał się znany również pod tą krótką nazwą, dzięki reklamom.
Poprzednikiem klasy 612 była klasa 611, która ze względu na duże problemy z systemem przechylania i podwoziem była w dużej mierze uznawana za awarię. Mimo, że klasa 612 trzyma się zasady elektrycznego systemu przechyłu (Neicontrol-E), to od początku została ona zaprojektowana na nowo.
Pierwsze urządzenia zostały dostarczone w 1998 r. i działały niezawodnie do 2004 r., kiedy to wykryto pęknięcia w szeregu zestawów kołowych. Ze względów bezpieczeństwa system przechylania został wyłączony, a następnie zredukowano maksymalną prędkość na liniach przechylania, co spowodowało ogromne zakłócenia w rozkładzie. Podobnie jak wcześniej w przypadku klasy 611, koła i osie musiały zostać wymienione. Od 2005 roku klasa 612 została wyposażona w osie z utwardzonego molibdenu. Dziś klasa 612 powróciła do pracy przechylnej i stanowi szkielet szybkiego serwisu regionalnego DB na niezelektryfikowanych liniach.
Po uziemieniu ICE TD klasy 605 z powodu pęknięcia osi w jednym urządzeniu, na linii Drezno-Monachium 2003 zastąpiono ją klasą 612, ponieważ zastąpienie jej czymś innym niż przechylny DMU oznaczałoby wydłużenie czasu jazdy. Mimo że klasa 612 nie została skonstruowana z myślą o komforcie podróżowania typu ICE, 16 jednostek zostało przemalowanych w schemacie ICE i przemianowanych na klasę 612.4. 
Informacje techniczne
Jednostki klasy 612 składają się z dwóch zmotoryzowanych wagonów, każdy z silnikiem Cummins (typ QSK-19) o mocy 560 kW (751 KM). Moc przekazywana jest hydraulicznie. Za pomocą sprzęgła Scharfenberga można podłączyć do czterech jednostek, przy czym komputery pokładowe automatycznie wybierają konfigurację pociągu.
Oprócz hamulców pneumatycznych i hydraulicznego układu hamulcowego, klasa 612 jest również wyposażona w hamulec elektromagnetyczny. Maksymalny kąt nachylenia wynosi 8°.
-- 


Wkrótce minie 5 lat trwałości projektu budowy łącznicy kolei do portu lotniczego. Możliwa jest więc jej rozbudowa- ominięcie zmiany kierunku w Szczytnie, co poskutkuje czasem przejazdu ok. 35-37 minut z centrum Olsztyna do terminalu lotniska. W związku z tym wnoszę  o rozbudowę łącznicy na lotnisko i włączenie linii do lotniska jako kolei SKM do układu miejskiej kolei typu SKM (szybkiej kolei miejskiej). W plikach pohniżej znajdą Państwo schematy graficzne proponowanych zmian.


i wariant z połączeniem przyspieszonym na lotnisko:


Zaproponowałem ongiś wraz z innymi osobami system kolei typu SKM w Olsztynie. Wnoszę o jego realizację i włączenie linii kolei na lotnisko Szymany w ten system kolei SKM. 

Opis projektu kolei miejskiej:
Wniosek do władz miasta w sprawie kolei miejskiej do Gutkowa

Chciałbym zaapelować o stworzenie, przedstawionej w opisie- Olsztyńskiej Kolei Miejskiej. Czy- w porównaniu do kosztów budowy przystanków, koszty budowy przystanków i torowisk tramwaju- nie są znacząco wyższe? 
Zaproponowałem także powstanie przystanku "Olsztyn Kanarkowa" w pobliżu ul. Kanarkowej i mostu nad torami, co pozwoli poprawić bezpieczeństwo korzystających  z tego peronu. Od lat apeluję o uruchomienie kolei miejskiej. 

Z dokumentów oficjalnych wynika że taka kolej miałaby powstać. Istnieje nawet profil takiej inicjatywy w sieci społecznościowej, pisze o tym także jeden z lokalnych ekonomistów. 

Uważam że kolej - z nowym przystankiem w centrum miasta (Olsztyn- Centrum lub Olsztyn- Stare Miasto) mogłaby zacząć powstawać. Władze miasta powinny wynegocjować z PKP PLK osobną taryfę, stawkę za wykorzystanie torów do Gutkowa w ruchu aglomeracyjnym, grożąc nawet pozwem sądowym (PKP PLK pod wodzą Ireneusza Merchela nie uwzględnia w swojej taryfie kosztów stałych i zmiennych, tylko oferuje "cennik źle skrojony". Nagły wzrost przewozów niewiele podniesie koszty zmienne utrzymania linii i w ogóle niemal nie zmieni kosztów stałych,). 

Władze miasta, negocjując stawki dostępu do infrastruktury, powinny wyjść z założenia wykorzystania torowiska dla kursów co 20 minut w ciągu dnia w obu kierunkach, i wynegocjować osobną, odrębną taryfę wykorzystania tego odcinka, pokrywającą realne koszty zwiększonego dostępu do infrastruktury, które- przy tak intensywnym wykorzystaniu są znacznie niższe niż te wynikające z oficjalnego cennika PKP PLK. Władze powinny powołać biegłych, którzy niezależnie określą wysokość stawek pokrywających koszty infrastruktury. Nie należy się zdawać na cennik monopolisty- jest onprzesadą, co wychodzi przy porównaniach z innymi krajami. Władze miasta mogą i w mojej ocenie powinny negocjować i wezwać do negocjacji cenowych p. Ireneusza Merchela z PKP PLK. 

Od lat toczy się dyskusja o kolei miejskiej, i niewiele z tego wynika.

Z mediów na ten temat:

"W strategii transportu publicznego dla Olsztyna wpisano też, że „ewentualnie" może powstać kolej miejska z Olsztyna Głównego do Gutkowa. Dokument powstał jednak przed tym, jak ten skądinąd dobry pomysł został definitywnie zamordowany argumentem kosztów "


Pełny tekst „Planu zrównoważonego rozwoju publicznego transportu publicznego dla miasta Olsztyna na lata 2012-2027″ można znaleźć m.inna stronie Zarządu Komunikacji Miejskiej w Olsztynie oraz Biuletynu Informacji Publicznej olsztyńskiego ratusza (załącznik do uchwały Rady Miasta).

Z prasy:

Miejska kolej z Gutkowa do Olsztyna nie na wiosnę
Ostatnia aktualizacja 2011-12-27 13:33:41

W niespełna kwadrans z Gutkowa do centrum Olsztyna w godzinach szczytu? Owszem, ale... tylko po szynach. Możliwość taką stwarzałaby miejska kolej, czyli pociągi kursujące z Dworca Głównego w Olsztynie do Gutkowa i z powrotem jako środek komunikacji miejskiej.

Ryszard Kuć, dyrektor Warmińsko-Mazurskich Przewozów Regionalnych zapewnia, że podległa mu spółka jest gotowa, by rozpocząć takie kursy.Przewozy Regionalne czekają teraz na budowę przystanków. Tych - na trasie Gutowo - Olsztyn Główny - powinno powstać kilka - wylicza Władysław Kowalczuk, przewodniczący Rady Osiedla Gutkowo.

Budowę przystanków miałoby sfinansować miasto w uzgodnieniu ze spółką Polskie Linie Kolejowe, która zarządza siecią torowisk. Tymczasem olsztyński samorząd szuka jeszcze pieniędzy na ten cel.- Na pewno nie uda się uruchomić miejskiej kolei przed rozpoczęciem modernizacji ulicy Bałtyckiej - mówi Halina Zaborowska - Boruch, wiceprezydent Olsztyna. Modernizacja ul. Bałtyckiej - najkrótszej i praktycznie jedynej trasy łączącej północno-zachodnie dzielnice Olsztyna z centrum - ma się rozpocząć wczesną wiosną. Wiceprezydent Zaborowska nie wyklucza jednak, że miejski pociąg na trasie Olsztyn Główny - Gutkowo pojedzie jeszcze w przyszłym roku.

Źródło: Radio Olsztyn


Gutkowo, Likusy i Redykajny to osiedla, które najbardziej odczują rozpoczynającą się wiosną przebudowę ul. Bałtyckiej. W środę przedstawiciele tych osiedli spotkali się z dyrektorem Zarządu Komunikacji Miejskiej, by omówić, jak w tym czasie ma funkcjonować komunikacja miejska. 

Największe nadzieje są związane z uruchomieniem linii szynobusowej. Wczoraj samorządy osiedlowe poznały wstępne założenia nowego połączenia. 

Linia ma połączyć Gutkowo z Dworcem Głównym. Wzdłuż torów kolejowych, jak się w środę dowiedzieli przedstawiciele samorządu osiedlowego, miałoby być około siedmiu przystanków. 

Wstępnie, oprócz Gutkowa, przystanki byłyby zlokalizowane m.in. przy ul Hozjusza przy przejeździe, przy Bałtyckiej, przy wiadukcie w okolicach ul. Jeziornej, na Dworcu Zachodnim w okolicach ul. 1 Maja, tam, gdzie były przejazd kolejowy, i na Dworcu Głównym. Przystanki miałyby być oświetlone, na każdym stanąłby automat biletowy. 

Na razie nie wiadomo, co na czas remontu ul. Bałtyckiej stanie się z autobusami. Początkowo dyrektor chciał zawiesić połączenia linii 1, 6 i 27 na objętym remontem odcinku i wzmocnić linię 11. Na spotkaniu jednak z tego pomysłu na razie zrezygnował. 

ZKM ma także pomysł, by uruchomić wahadłowe połączenia z pętli przy ul. Hozjusza do pętli przy Bałtyckiej, skąd mieszkańcy Redykajn mieliby blisko do peronu szynobusu. Podobne „służebne" połączenie miałoby funkcjonować w Gutkowie. Bilet na taki autobus byłby również biletem na szynobus. ZKM rozważa również połączenie biletów na szynobus z biletami na miejskie autobusy. 
Podróż koleją z Gutkowa w cenie biletu autobusowego, kursy z przesiadką w niższej cenie i specjalna stawka dla tych, którzy jadą tam i z powrotem - urzędnicy ustalają ostatnie szczegóły związane ze zmianami w komunikacji miejskiej podczas przebudowy ul. Bałtyckiej 

Jedna z najważniejszych i najbardziej obleganych arterii Olsztyna zostanie gruntownie przebudowana na odcinku od alei Schumana do wiaduktu. Ratusz wybrał już wykonawcę inwestycji. Po remoncie w każdą stronę kierowcy pojadą dwoma pasami ruchu, jednak zanim to nastąpi, zmotoryzowanych czeka komunikacyjny paraliż w tej części miasta. Chcąc ulżyć mieszkańcom dużych osiedli znajdujących się w okolicy - Likus, Redykajn i Gutkowa - ratuszowi urzędnicy planują uruchomić połączenie kolejowe na trasie Gutkowo - Dworzec Główny. 

- Roboty na ul. Bałtyckiej ruszą pełną parą wiosną przyszłego roku - zapowiada Bogusław Szwedowicz, wiceprezydent Olsztyna. - Jeszcze w tym roku powinna rozpocząć się m.in. wycinka drzew. Ale same połączenia mogłyby ruszyć wcześniej. 

W tej chwili urzędnicy dogadują ostatnie szczegóły z radami osiedli. Na trasie zostanie zlokalizowanych kilka nowych przystanków ze strzeżonymi parkingami. Koszt jednorazowego zostawienia auta miał wynieść 10 zł, ale osiedlowi społecznicy nie zgodzili się na płatny postój. - Spowodowałoby to, że osiedlowe uliczki byłyby pozastawiane, a niewykluczone, że dodatkowa opłata zniechęciłaby kierowców do przesiadki w pociąg - tłumaczy Edward Nowakowski, szef rady z Likus. 

Na finiszu są też rozmowy z kolejarzami. - Przesłali nam właśnie symulację rozkładu jazdy. Wynika z niego, że mieszkańcy będą mogli skorzystać z 31 połączeń w ciągu całego dnia - mówi wiceprezydent Olsztyna. - Dodatkowo pojawiła się możliwość, że na nowych przystankach zatrzymywałyby się również pociągi dalekobieżne przyjeżdżające do miasta. 

Kończą się też prace nad taryfikatorem przejazdów. W tej sprawie szefowie Zarządu Komunikacji Miejskiej odbyli już kilka spotkań z przewodniczącymi trzech rad osiedlowych znajdujących się na trasie. - Przedstawili nam kilka wariantów opłat - zdradza Edward Nowakowski, z Likus. - Przejazd tylko pociągiem z Gutkowa kosztowałby tyle samo co autobusem po mieście, czyli 2,9 zł za bilet normalny. Ale istnieje również możliwość przejechania na jednym bilecie najpierw pociągiem, a dalej autobusem. W tym przypadku cena podróży w jedną stronę wynosić ma 4 zł. 

To nie koniec. Jak dodaje przewodniczący rady osiedla Likusy, ZKM zaproponował mieszkańcom jeszcze jeden rodzaj biletów. - Chodzi o bilet w dwie strony obejmujący przejazd pociągiem i autobusem. W tym przypadku ma on kosztować 7 zł. W ciągu kilku najbliższych dni mamy otrzymać oficjalne pismo w tej sprawie z ZKM-u. Wtedy też będzie wiadomo, co z taryfą na przejazdy wielodniowe i sieciówkami - mówi przewodniczący Nowakowski. 

Niewykluczone, że przez pierwsze dni funkcjonowania połączenia kolejowego będzie można z niego skorzystać za darmo, tak by zachęcić mieszkańców do takiej formy dojazdu do centrum. 

W tej i innych sprawach dużo ostrożniej wypowiadają się przedstawiciele ZKM-u. - Jeszcze trwają rozmowy. Na razie jest za wcześnie, by składać zobowiązujące deklaracje - stwierdziła Marta Bartoszewicz, rzeczniczka ZKM-u. 

Społecznicy zachęcają swoich mieszkańców do wyrażania opinii dotyczących uruchomienia połączenia kolejowego na czas przebudowy ul. Bałtyckiej i wskazywania lokalizacji przystanków. 

Koszt uruchomienia kolejowej komunikacji miejskiej z Gutkowa to około 1,7 mln zł. Partycypowaniem w kosztach zainteresowani są też sami kolejarze.
Szynobus, który w czasie remontu ul. Bałtyckiej miał wozić mieszkańców chcących omijać korki może nie wyruszyć w trasę. Przyczyną jest marne zainteresowanie przyszłych pasażerów. 

Pomysł opierał się na wykorzystaniu już istniejącej linii. Dzięki połączeniu mieszkańcy Redykajn, Gutkowa i Likus mieliby bezproblemowo dotrzeć do centrum. Pociąg jeździłby z większą częstotliwością, a do korzystania z takiej miejskiej kolejki miały zachęcać dodatkowe przystanki, np. w okolicy al. Wojska Polskiego. 

Urzędnicy zastanawiali się już nawet gdzie takie perony powinny powstać. Kolejarze i władze odbyły nawet wspólny rekonesans tą trasą. - Biorąc pod uwagę kłopoty, jakie wynikną w związku z przebudową ul. Bałtyckiej, zasadne jest udostępnienie mieszkańcom szynobusów - mówił "Gazecie" w czerwcu ub. roku wiceprezydent Bogusław Szwedowicz, który lansował ten pomysł. 
Kolejarze wyliczyli, że pokonanie około 8-kilometrowej trasy z Gutkowa do dworca głównego zajmie maksymalnie 12 minut, czyli trzykrotnie mniej, niż dojazd remontowaną Bałtycką. 

Od pewnego czasu temat jednak przygasł. - Pewnie chodzi o pieniądze - przypuszcza Władysław Kowalczuk, przewodniczący rady osiedla Gutkowo. 

Czy to prawda? Na razie wiadomo, że na wniosek Bogusława Szwedowicza projekt przejęła wiceprezydent Halina Zaborowska-Boruch. - Prowadzi go podległy jej wydział inwestycji miejskich - wyjaśnia Aneta Szpaderska, rzeczniczka urzędu miasta. 

Ratusz szacuje też koszty połączenia, bo budowa peronów, może okazać się znacznie kosztowniejsza niż kilkaset tysięcy złotych o których dotąd się mówiło. Najważniejsze będzie jednak to, czy szynobusem w ogóle ktoś wsiądzie. Miasto wynajęło firmę, której ankieterzy od kilku dni pytają mieszkańców Olsztyna, czy będą korzystać z kolejki. - Zainteresowanie tym środkiem komunikacji jest nikłe - mówi Aneta Szpaderska, zastrzegając, że to niepełne informacje. - Pełne wyniki poznamy pod koniec marca. I dodaje, ze jeśli mieszkańcy nie będą chcieli korzystać z kolei miejskiej, to miasto zrezygnuje z tego rozwiązania. 

Wszystko zatem zależy od olsztynian. - Moim zdaniem ludzi do jazdy pociągiem trzeba przyzwyczaić i gdyby po osiedlach jeździły busy dowożące pasażerów na stację, mogłoby to się przyjąć - mówi przewodniczący rady osiedla Gutkowo.
Olsztyńska Kolej Miejska

Pomysł olsztyńskiej kolei miejskiej powraca co kilka lat. I co kilka lat ktoś mówi że ma super pomysł, przy czym w mniejszym lub większym stopniu bliski jest temu co już ktoś kiedyś "wymyślił", a dzieje się tak dlatego że potencjał olsztyńskiej kolei miejskiej widać gołym okiem i trafia na niego wielu "badaczy" niezależnie od siebie.

Każdy kto zacznie się zagłębiać w temacie dochodzi z czasem do wniosku, że wprawdzie kosztowne byłoby dobudowanie pięciokilometrowego odcinka torów w południowej części miasta, ale zamknięcie istniejącej "podkowy" sprawiłoby że mielibyśmy transport na miarę średniej wielkości miasta w Niemczech z ich prawdziwie atrakcyjnym systemem S-Bahn, który w odróżnieniu od naszych programów rozwoju transportu, powstał by zaspokoić pewne potrzeby, a nie po to żeby był. I jeśli już o Niemcach to po przedwojennych mapach widać na nich pewien plan, który z pewnością by zrealizowali w Allensteinie gdyby nie wojna. Sama infrastruktura kolejowa niewiele się od tego czasu zmieniła, a to co powstało później jak np. Dworzec Główny PKP to jedynie nieudolne - moim zdaniem - uzupełnienie jego braku (po rozebraniu w latach '60 ub. wieku).

Zdjęcie pochodzi z FotoPolska.eu 

Problem kolejowego tego dworca dziś polega głównie na tym, że ma on za małą "liczbę użytkowników" przy czym degres nastąpił w ciągu ostatnich kilkunastu lat. Jeszcze na początku obecnego tysiąclecia do Warszawy najczęściej jeździło się pociągiem. Dziś prywatne linie autokarowe do stolicy Polski odjeżdżają prawie z częstotliwością miejskiego autobusu. Jakoś tak się przy tym składa, że największa zaleta obecnego dworca tj. zawarcie dworców kolejowego i autobusowego w jednym miejscu, nie jest wykorzystywana i Radaxy czy inne Transwale odjeżdżają z ulicy Kościuszki, a nie z dworca.

Te błędy potęgują jeszcze: brak integracji dworca z osiedlami położonymi na północ od torów, a także parterowa zabudowa niewiadomoco-magazynowa. One sprawiają że dziś Dworzec Główny przestaje być jakimś ważnym celem podróży. Zadawanie pytania (patrz ankieta na zlecenie Ratusza) mieszkańcom Gutkowa, Redykajn czy Likus czy przesiedliby się do pociągu jadącego do Dworca Głównego ma mały sens, bo dziś tam nikt nie jeździ. Wspomniani "Jeziorowcy" jeżdżą za to: do Śródmieścia, na Towarową/Lubelską (dzielnica przemysłowa), do Michelina i do Kortowa (UWM). W pobliżu tych miejsc lub nawet na ich terenie są tory! Miasto przyjęło jednak, że ewentualne połączenie kolejowe może działać tylko na odcinku Gutkowo-Dw. Główny. To tak, jakby mieszkańca Warszawy zapytać czy chce jeździć koleją do Ostrołęki skoro jeździ samochodem na Mazury. Kolej w Olsztynie ze względu na lokalizację torów mogłoby dawać szybką alternatywę dla transportu indywidualnego, ale OKMka musiałoby obejmować dużo więcej punktów w Olsztynie (sieć!): Michelin czy UWM są przy samych torach! Ale o tym nie będzie się mówić w kontekście rozwiązania tymczasowego ułatwiającego remont ulicy Bałtyckiej.

Pokazanie mieszkańcom krótkiego odcinka, bez informacji o tym co najważniejsze, czyli gdzie zlokalizowane by były najbliższe przystanki, jak się do nich dostać, jak wyglądałyby same wagony (komfort) i jakie byłyby czasy ich przejazdu zaprzepaszczają nie tylko szansę na dobrą alternatywę na czas remontu, ale zakopują głęboko pod ziemię szerokie możliwości całej olsztyńskiej kolei, bowiem kto pierwszy odgrzebie OKMkę po przebudowie Bałtyckiej usłyszy: "nie, nie, mieszkańcy mówili że nie chcą, a ankieta już była robiona". A szkoda...
Poniższa mapa przedstawia z grubsza potencjał OKM-ki: 




Pokaż Tory w Olsztynie na większej mapie
linie czerwone - to istniejące torowiska, linie pomarańczowe - potencjalne, wnoszące sporo do OKM, obszary zielone - gęsto zamieszkane, popularne obszary ruchu (Kortowo, Śródmieście, Michelin), wykrzykniki to miejsca w którym pojawia się duży ruch z zewnątrz (drogi dojazdowe, istniejące dworce)


Przebieg proponowany mieszkańcom związany jest z osiedlami jednorodzinnymi, a więc osiedlami zamieszkałymi głównie przez całe rodziny, podczas, gdy kolejka swojej masowości powinna szukać w miejscach mocno zaludnionych i w popularnych punktach docelowych i takich gdzie niemal wszyscy dojeżdżają w pojedynkę.

Tak się nieszczęśliwie składa, że ubogie w tory są olsztyńskie duże noclegownie: Nagórki, Pieczewo, Jaroty i Osiedle Generałów. Choć mieszkańcy tego ostatniego ze swoich balkonów widzą tory i przejeżdżające przez Bartąg pociągi z Warszawy. Szansą jest fakt, że do obwodzenia Olsztyna torami brakuje niecałe 5 km, co w porównaniu np. do kosztów związanych z budową torowisk przy okazji wprowadzania w Olsztynie tramwajów jest tak naprawdę nie duży, a budowałoby się w polu.

Zapchane dziś samochodami Kortowo, mówi o budowie parkingu za pocztą przy Heweliusza, czyli... 650 metrów od bocznicy kolejowej! Tak, tak, jest przy Wersalu XXI, w którym to zresztą kierunku UWM chce się rozwijać (ogród botaniczny).



Czy przy okazji budowy aquaparku, stadionu, galerii handlowej przy Piłsudskiego/Leonharda ktoś pomyślał o tym, że 120 metrów od stadionu znajdują się tory??? To miejsce to potencjalna stacja dla pracowników fabryki, kibiców, odwiedzających aquasferę, czy wreszcie mieszkańców nieodległych blokowisk. Wiem, wiem, "to teren fabryki - nie da się" - odpowiedzą Ratuszowi planiści. Ale czy ktoś zapytał? Może fabryce też zależałoby na zapewnieniu szybkiego dojazdu pracownikom, bo wtedy ma przecież dostęp do (jeszcze) szerszej podaży pracy. A może przerzuceniem torów na drugą stronę Leonharda zainteresowany byłby inwestor galerii handlowej?



Takich jak powyższe miejsc jest więcej: szczególnie warto wspomnieć o możliwych Park&Ride, które mogłyby znajdować się już przed Gutkowem, do którego prowadzi wąska droga, a wcześniej spotykają się dwie: z Dobrego Miasta i Jonkowa oraz akurat nakładają się tory z dwóch kierunków: z Morąga (i Elbląga) oraz z Dobrego Miasta.

Miejsca na P&R znajdują się jeszcze w Ostrzeszewie, Szczęsnych, w okolicach Bartąga oraz w miejscu obecnej giełdy samochodowej(!). Na wzgórzu na którym kiedyś mógł stać pruski zamek po raz pierwszy w Olsztynie tory z Warszawy i Torunia/Poznania spotykają się z trasą krajową nr 16, a przy okazji to miejsce w którym najbliżej siebie znajdują się dwa największe olsztyńskie jeziora. Dajtki od giełdy są po sąsiedzku. Nikt jednak nie wpadnie na to by wykorzystać tory w tej części Olsztyna. Rada Osiedla "Dajtki" na spotkaniu z prezydentem pyta o dodatkową linię autobusową do... dworca głównego. Szynobusem dojeżdżaliby do niego w ok. 8 minut(!), przy okazji mając możliwość wysiadki na Dw. Zachodnim (200 metrów do zamku) czy też w podobnej odległości od Ratusza. Interes w tym ma także mieszkaniec centrum, który dzięki temu nie miałby aż tak zablokowanego podwórka.

Może zatem o kolej miejską powinniśmy zapytać mieszkańców z różnych dzielnic Olsztyna, a nie tylko tych wzdłuż Bałtyckiej?
W odróżnieniu od ankiety firmy z Redy proponuję takie pytania:
1. Czy chcesz zmniejszenia korków i łatwiejszego odnajdowania wolnego miejsca parkingowego w centrum?
2. Czy jesteś za wprowadzeniem rozwiązania które sprawi że z pracy do domu będziesz wracał szybciej niezależnie czy jeździsz samochodem czy koleją?
3. Czy chcesz mniejszej ilości spalin i hałasu w centrum?
4. Czy jesteś za stworzeniem dobrych warunków na pozostawienie samochodu na obrzeżach Olsztyna dla dojeżdżających spoza niego?

PS. Unia Europejska w kolejnych latach przeznaczy ogromne środki na kolej. Polska na dziś nie jest do tego przygotowana, a rząd próbował nawet "przerzucić" te środki na drogi. Nie udało się i tym samym wchodzimy w okres sporego deficytu projektów kolejowych.
Z PKP się nie da? Właśnie o to chodzi że partnerzy kolejowi pomysłem szynobusów w Olsztynie są zainteresowani. Pytanie czy miasto potrafi z nimi rozmawiać.


Połączenie na lotnisko
Wnoszę o rozbudowę połączenia kolejowego do portu lotniczego Olsztyn- Mazury poprzez budowę łącznicy przedstawionej na załączonej grafice, pozwalającej wyeliminować zmianę kierunku pociągów pasażerskich z Olsztyna do Portu Lotniczego na stacji Szczytno. Z moich obliczeń wynika że czas dojazdu do portu lotniczego skróciłby się do 33-35 minut. Powstałby nowy przystanek kolejowy Szczytno Zachodnie.

Rentowność projektu
Skrócenie czasu przejazdu do portu lotniczego spowoduje wzrost podróży lotniczych oraz przyczyni się do zmniejszenia dotacji do utrzymania portu lotniczego. Nakłady inwestycyjne powinny się zwrócić w kilka lat od realizacji inwestycji- dzięki oszczędności czasu podróży na lotnisko, zwiększenia liczby pasażerów. 

Lotnisko jest położone daleko od miasta Olsztyn i władze powinny zadbać o jeszcze lepsze połączenie kolejowe na tej trasie. Budowa łącznicy umożliwiającej skrócenie czasu przejazdu o dodatkowe kilka- kilkanaście minut pozwoli na jeszcze szybszy rozwój portu lotniczego. Inwestycja powinna być priorytetem dla władz woj. warmińsko- mazurskiego. 
Podobne łącznice wykonano w Goleniowie (przebudowa dawnej bocznicy lotniskowej - dobudowa bezpośredniego wjazdu na lotnisko od strony Szczecina) oraz w Krakowie (rozbudowa linii na lotnisko i przebudowa dawnej bocznicy do dwóch torów).

Korespondencja w sprawie

Chciałbym się zapytać, czy istnieją plany łącznicy umożliwiającej połączenie do powstającego portu lotniczego koło Olsztyna w ok. 33-35 minut, wraz z postojem w Szczytnie Zachodnim- proponowanym w niniejszej propozycji- nowym przystanku?

Jeśli połączenie byłoby obsługiwane przez wagony motorowe (autobusy szynowe), to przy założeniu że każdy kurs zatrzyma się na trasie z portu lotniczego w Szczytnie Zachodnim, możliwe jest wykonanie łuku o minimalnym możliwym profilu skrętu. Składy i tak zwalniałyby przez przystankiem, więc jak sądzę takie rozwiązanie byłoby uzasadnione, i relatywnie bardzo tanie w stosunku do efektu w postaci skrócenia czasu przejazdu do  minimum.

Jest to dość krótki odcinek torowiska, a mocno usprawniły on funkcjonalność systemu kolei z portu lotn. do centrum Olsztyna. W przyszłości pociągi mogłyby dotrzeć do Ostrołęki, a takie połączenie umożliwiłoby skrócenie czasu przejazdu w całej relacji. Jeśli pociągi miałyby "zmieniać czoło" w Szczytnie, to połączenie nie byłoby konkurencyjne z tr. drogowym. 


Odpowiedź



 



Szanowny Panie

 

Projekt budowy kolejowego połączenia do lotniska w Szymanach nie zakładał takiego rozwiązania. II etap projektu znajduje się obecnie w fazie realizacji z terminem zakończenia przypadającym na XII 2015 r. Od tego momentu mamy 5 lat nienaruszalności projektu zgodnie z wymogami dotyczącymi kwalifikowalności wydatków ze środków UE. W związku z tym, że byłaby to poważna ingerencja w projekt, jej realizacja oprócz szeregu aspektów techniczno-ekonomicznych, wymagałaby zwrotu przez PKP Polskie Linie Kolejowe S.A. części środków poniesionych na realizację projektu związanych z robotami torowymi na liniach kolejowych nr 219 i 35 oraz z budową urządzeń sterowania ruchem w obrębie stacji Szczytno. Dlatego też do tematu ewentualnej budowy przystanku osobowego Szczytno Zachodnie proponuję wrócić po ww. okresie, który pokaże również popularność kolejowego połączenia do lotniska w Szymanach. Co do samego czasu przejazdu, to na chwilę obecną najszybszy pociąg  w RJ 2013/2014 pokonywał trasę z Olsztyna do Szczytna w 38 min z zatrzymaniem na wszystkich stacjach i p.o. po drodze (w obecnym RJ czas ten wynosi 39 min). Surowy czas przejazdu z Olsztyna do lotniska w Szymanach (bez zatrzymań) wynosi ok. 45 min. Budowa przystanku co najwyżej zaoszczędzi ok. 5 do 7 min związanych z dojazdem do stacji Szczytno i zmianą kierunku ruchu. Niemożliwym jest osiągnięcie czasu przejazdu na poziomie 33 – 35 min.

 

 

 

Mirosław Kuszelewicz

 

Główny Specjalista

Biuro Inwestycji

Departament Infrastruktury i Geodezji

 

URZĄD MARSZAŁKOWSKI

WOJEWÓDZTWA

WARMIŃSKO-MAZURSKIEGO

 

Moja odpowiedź

Szanowny Panie, jak informuje PKP PLK:
"Uzyskanie czasu przejazdu z Olsztyna do Szyman wynoszącego ok. 45 min (bez zatrzymania pociągu na przystankach leżących na trasie przejazdu, za wyjątkiem postoju technicznego pociągu wynoszącego ok. 5 min na stacji w Szczytnie, wynikającego ze zmiany kierunku jazdy pociągu)."
odejmując czas postoju oraz czas dojazdu, i licząc że pokonanie dystansu 42 km do Szczytno Zach. z prędkością 100 km/h zajmie ok. 25- 28  minut, oraz dystansu Szymany- Szczytno Zach.- w ok. 7 minut z prędkością 110 km/h, czas przejazdu z portu lotn. do Olsztyna Głównego w czasie 33- 35 minut jest wg mnie możliwy do osiągnięcia. 

Pozdrawiam,
Adam
-- 
Adam Fularz
Wydawnictwo Merkuriusz Polski

--

__________________________________________________________________________

 

Merkuriusz  Polski

 

Polish News Agency. W Krakowie od 3 stycznia 1661 r.



Adam Fularz, manager Radiotelewizji

Prezes Zarządu, Wieczorna.pl SP. Z O. O.,ul. Dolina Zielona 24A,   65-154 Zielona Góra

Wydawnictwo Merkuriusz Polski
"Wieczorna.pl" sp. z o.o.
T +48604443623
F +442035142037
E adam.fularz@wieczorna.pl
Dolina Zielona 24a, PL 65-154 Zielona Góra
KRS 0000416514, NIP 9731008676, REGON 081032764

POLISH NEWS AGENCY POLISHNEWS.PL
AGENCJA PRASOWA MERKURIUSZ POLSKI- Wieści i treści od 3 stycznia 1661 

Informuję rozmówcę o przysługującym mu prawie do autoryzacji wypowiedzi udzielonych naszej agencji. Aby skorzystać z prawa, rozmówca niezwłocznie po udzieleniu wypowiedzi dla AP Merkuriusz Polski musi oznajmić że skorzysta z tego prawa. Czas na autoryzację wynosi 6 godzin od otrzymania przez rozmówcę zapisu jego słów.

Standardy relacjonowania wyborów przez media zgodne z Art. 7 ust. 2 ustawy – Prawo Prasowe.

Kandydat w wyborach nie powinien być formalnie związany z żadnym medium, w szczególności być dziennikarzem, redaktorem naczelnym bądź wydawcą. Jeżeli tak by się zdarzyło, gdyż prawo wprost tego nie zabrania, na czas wyborów nie powinien być on zaangażowany w relacjonowanie wyborów.

Rada Etyki Mediów uznaje udział dziennikarzy w wyborach za złamanie zasad etyki 55 dziennikarskiej . Dziennikarze nie tylko nie powinni kandydować, ale w jakikolwiek inny sposób uczestniczyć w pracach komitetów wyborczych, np. nie powinni pomagać kandydatom w przygotowaniu wystąpień publicznych.

Dobrą praktyką jest wprowadzenie przez szefów redakcji w tym zakresie jasnych wytycznych. 

Media powinny z ostrożnością relacjonować wydarzenia z udziałem kandydatów pełniących funkcje publiczne w czasie kampanii wyborczej, a zwłaszcza ciszy wyborczej. Osoby te, mając łatwiejszy niż inni kandydaci dostęp do mediów, mogą nadużywać go do celów związanych z prowadzeniem kampanii wyborczej. Media muszą być więc szczególnie wyczulone. 

Prowadzenie negatywnej kampanii w mediach, choć nie jest prawnie zakazane, budzi wątpliwości etyczne. Media powinny przekazywać wypowiedzi prawdziwe, wypowiadane w dobrej wierze oraz w tonie umiarkowanym. (..)

W przypadku, gdy tworzy się medium specjalnie na potrzeby wyborów, dane medium powinno kierować się regułami prawdziwości i uczciwości przekazu. Należy także pamiętać, że powstające w okresie wyborczym tytuły prasowe zobowiązane są do przestrzegania wszelkich wymogów stawianych prasie przez prawo prasowe (jeœli publikacja spełnia 56 kryteria definicji „dziennika" lub „czasopisma" wymagana jest np. jego rejestracja w sądzie). Bardzo ważne jest, aby wydawnictwo takie na każdym egzemplarzu posiadało takie informacje jak nazwę i adres wydawcy, adres redakcji, imię i nazwisko redaktora naczelnego. Choć prawo prasowe nie ustanawia obowiązku zamieszczenia impressum na tzw. drukach nieperiodycznych (np. jednorazowo wydanej gazetce), zasada ta powinna być przestrzegana w przypadku wydawnictw dotyczących wyborów. wg http://hfhr.pl/wp-content/uploads/2014/10/HFPC_media_w_okresie_wyborczym.pdf