2. Wykatowałem tailwhip na benku na skateparku koło mnie i aż inne typki młode się ze mną cieszyły że wreszcie coś mi wyszło. To było dla mnie dużo czasu na wykatowanie tego triku. Od początku lockdownu chodzę na skatepark czyli około 5 miesięcy katowania aby zrobić ten jeden trik.
3. Ze skateparku zawinęli mnie znajomi i poszedłem z nimi coś zjeść. Poszliśmy też do lumpa czyli sklepu z używaną odzieżą. Mieli w nim nawet kaski hokejowe ale nic na moją głowę. Moi znajomi kupili kilka markowych produktów za jakieś śmieszne ceny. Ja znalazłem jedną bluzę która miała cenę 30 złotych i pytałem się czy ona jest męska bo teraz nie wiadomo w ogóle.
4. Poszliśmy na wegańską pizzę. Nawet pomidory na mojej pizzy były sprowadzone z Włoch. Kosztowała 40 złotych. Dzieci znajomych opowiadały jak w ich wiejskiej szkole nauczyciele zakazują dzieciom farbowania włosów czy chodzenia z podziurawionymi spodniami. Nie mogłem w to uwierzyć. Sam gdy chodziłem do gimnazjum to miałem niebieski kolor włosów. Tyle że gimnazjum było na wsi po stronie niemieckiej a nie po polskiej stronie granicy. Tłumaczyłem jakiemuś dziecku tych znajomych że to nielegalne i żeby domagało się odszkodowania za ograniczanie jego praw człowieka i że tego typu działalność nauczycieli jest nielegalna.
5. Na skateparku jakieś dziecko w eleganckim kapeluszu jadące na deskorolce minęło mnie w odległości około 15 cm gdy oboje szybko jechaliśmy do siebie pod kątem prostym. Po prostu jest tam tłok a skatepark jest bardzo mały. Na rampy najeżdżam w odstępie 2 do 3 metrów od osoby jadącej przede mną. Mijamy się bardzo blisko -zwykle na wyciągnięcie ręki, nierzadko szybko jadąc. To jest ryzyko że się zderzymy zresztą tak się zdarza.
Przyjechała też matka z dziećmi ze wsi gdzie się wychowywałem. Nie ma w tej wsi skateparku. Dzieci z wioski wstydziły się zjechać mimo że pożyczyłem dla nich malutką hulajnogę. Ich matka zachęcała ich ale jej dzieci były bardzo przestraszone - także tłokiem. Miały zwykłe a nie skateparkowe hulajnogi. Ich matka mówiła że już któryś raz przyszli oglądać co słychać na skateparku i nigdy nie spróbowali. Bali się chyba ośmieszyć brakiem umiejętności. Tłumaczyłem im że każdy kiedyś zaczynał i że nie ma sensu siedzieć gdy się chce zacząć. Oni na to że nie mają ochraniaczy i kasków ani nawet wyczynowej hulajnogi. A to wszystko jest drogie. Poszli nawet nie próbując małej hulajki którą dla nich pożyczyłem.
6. Jedzenie bardzo szybko zepsuło mi się na słońcu. Kanapki z godziny 16-tej zrobione na skatepark- o 20 tej już nie dawały się zjeść i wyplułem ich resztę do sedesu.
Opr. Adam Fularz
--
-------
Merkuriusz Polski
Polish News Agency polishnews.pl
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz