Zmiana płci to temat, który w ostatnich latach stał się niezwykle kontrowersyjny i emocjonalny. W cieniu politycznych debat, ruchów aktywistycznych i przemian społecznych znajdują się jednak realni ludzie – ci, którzy decydują się na tranzycję, ale także ich bliscy, którzy często pozostają bezsilni wobec nagłych i radykalnych decyzji. Historia opisana przez użytkownika "Zylet" na portalu Wykop.pl to opowieść o miłości, zagubieniu, wpływie ideologii i dramatycznej przemianie, która doprowadziła do rozpadu związku.
Zwykły związek, niezwykła zmiana
Historia zaczęła się zwyczajnie – był chłopak i dziewczyna, byli razem przez pięć lat. Tworzyli stabilny, bliski związek, oparty na wzajemnym zaufaniu i przywiązaniu. Żyli w swojej rzeczywistości, która – jak każda relacja – miała swoje dobre i złe chwile, ale pozostawała stabilna. Aż do momentu, gdy ona zaczęła odkrywać w sobie „nową tożsamość”.
Zmiany zaczęły się stopniowo – coraz więcej czasu spędzała w internecie, zaczęła angażować się w grupy wspierające osoby transpłciowe, poznawać nowych znajomych, którzy podkreślali jej wyjątkowość. Zaczęły się pierwsze eksperymenty z męskimi zaimkami, skrócenie włosów, próby nadania sobie nowej tożsamości. Początkowo jej partner traktował to jako fazę, coś, co przejdzie, co można zrozumieć, z czym można dyskutować.
„Przez rok próbowałem jej to wybić z głowy” – pisze. Jednak coraz bardziej uświadamiał sobie, że nie walczy już tylko z osobistymi wątpliwościami swojej partnerki, ale z całą ideologią, która stała się jej nową rzeczywistością.
Środowisko i jego wpływ
Przede wszystkim zmieniło się jej otoczenie. Nowi znajomi – niemal wyłącznie osoby transpłciowe lub niebinarne – utwierdzali ją w przekonaniu, że odkryła swoją prawdziwą tożsamość. Zamiast krytycznego myślenia i analizy własnych uczuć, dziewczyna otrzymywała zewsząd jednoznaczne wsparcie: „Tak, jesteś transem, idź tą drogą, nie pozwól się zniechęcić!”. Nawet jej matka zaakceptowała zmianę, choć ojcu nie powiedziała – prawdopodobnie obawiając się jego reakcji.
Oprócz grup wsparcia, kluczową rolę odegrali lekarze, którzy bez większej analizy stwierdzili u niej transpłciowość i dali „zielone światło” na terapię hormonalną. Użytkownik "Zylet" opisuje, że jego partnerka udała się do specjalisty, który po kilku testach zdiagnozował ją jako osobę transpłciową i pozwolił na rozpoczęcie leczenia hormonalnego.
Pojawiły się także konkretne plany na przyszłość – wybór kliniki, w której miała przejść „topkę”, czyli mastektomię – usunięcie piersi. W Polsce istnieją już miejsca, które wykonują takie operacje, zarówno w Poznaniu, jak i Warszawie. Partner dziewczyny patrzył na to wszystko z przerażeniem. Mimo że starał się dotrzeć do niej, wysyłał jej materiały, które opisywały przypadki „detranzycji” – czyli osób, które po czasie zdały sobie sprawę, że ich tranzycja była błędem – spotykał się jedynie z szyderstwem i lekceważeniem.
Kryzys w związku
Z czasem relacja między nimi zaczęła się rozpadać. Kiedy on pytał ją, czy zaakceptowałaby go jako kobietę, gdyby nagle zaczął brać estrogeny i prosić o zwracanie się do siebie żeńskimi zaimkami, odpowiedź była jednoznaczna: „Nie”. Dla niej to było nie do zaakceptowania – ponieważ kręcili ją mężczyźni, a nie kobiety.
Ale kiedy sytuacja była odwrotna – gdy to ona chciała zmienić płeć – oczekiwała pełnej akceptacji i wsparcia. To był moment, w którym "Zylet" zrozumiał, że już nie są w tym związku równorzędnymi partnerami. Jego uczucia, preferencje i granice nie miały już znaczenia. To był koniec.
Decydując się na rozstanie, czuł się, jakby tracił nie tylko ukochaną osobę, ale także zdrowy rozsądek – bo nagle rzeczy, które były oczywiste, przestawały być oczywiste dla jego otoczenia.
Przebudzenie – droga powrotna
Kilka miesięcy po rozstaniu dziewczyna odezwała się ponownie. Zrozumiała swój błąd.
Zrezygnowała z terapii hormonalnej, wyrzuciła testosteron, chciała wrócić na terapię psychologiczną. Najprawdopodobniej doszła do wniosku, że decyzja o tranzycji była wynikiem zagubienia, wpływu środowiska i jej własnych emocjonalnych problemów, a nie rzeczywistej potrzeby zmiany płci.
Czy było już za późno? Na pewno na ich związek. Partner nie potrafił już odbudować zaufania. „To, co się stało, kompletnie zmieniło moje postrzeganie jej” – pisze.
Wnioski: Kiedy tożsamość staje się ideologią
Historia ta jest jednym z wielu przykładów, które pokazują, że kwestia transpłciowości nie jest wyłącznie problemem jednostki, ale także całego systemu, który promuje tranzycję jako szybkie i jedyne rozwiązanie dla osób zmagających się z dysforią płciową czy innymi problemami psychicznymi.
Co więcej, jak wskazuje autor, transseksualizm u mężczyzn i kobiet może mieć zupełnie różne podłoże. W przypadku mężczyzn często wynika z fetyszyzacji kobiecego ciała (tzw. autogynefilii), natomiast u kobiet częściej jest to wynik traumy, dyskomfortu związanego z własną kobiecością, lęku przed byciem seksualizowaną oraz przekonania, że „mężczyznom jest łatwiej”.
Dodatkowo, w niektórych przypadkach dochodzi nacisk ze strony grup aktywistycznych, które nie pozostawiają miejsca na wątpliwości – albo jesteś trans i przechodzisz pełną tranzycję, albo jesteś „transfobem” i musisz zerwać kontakt z bliskimi, którzy próbują cię powstrzymać.
Co dalej?
Dziś była partnerka użytkownika "Zylet" stoi przed nowym wyzwaniem – odbudową własnej tożsamości i pogodzeniem się z tym, co zaszło. Terapia może jej pomóc, ale jak wiele innych osób po detransycji, będzie musiała zmierzyć się ze świadomością, że była bliska decyzji, której skutki mogły być nieodwracalne.
To także sygnał ostrzegawczy dla społeczeństwa: czy nie idziemy zbyt daleko w afirmowaniu ideologii kosztem zdrowia i życia jednostek? Ile jeszcze osób musi przejść tę samą drogę, byśmy zaczęli poważnie zadawać pytania o skutki tak łatwego dostępu do terapii hormonalnej i operacji?
Związek nie przetrwał tej próby, ale może ta historia sprawi, że ktoś inny w porę się zatrzyma.
opr. SztInt. na podstawie historii związku czytelnika "Zylet" na Wykop.pl